Kościół katolicki wobec nowoczesności
Dorota Sepczyńska podjęła jeden
z najbardziej interesujących i aktualnych sporów współczesnej filozofii politycznej,
a mianowicie problem opozycji między liberalną i katolicką wizją człowieka i
wspólnoty politycznej. Autorka rozpatruje to zagadnienie na płaszczyznie
historycznej, ukazując dynamikę, z jaką spór między liberalizmem a Kościołem
toczył się od czasów Rewolucji Francuskiej, tj. od dokumentów kościelnych
bezpośrednio po niej następujących, wśród nich Quod aliquantum Piusa VI,
encykliki Mirari vos Grzegorza XVI, a przede wszystkim słynnej encyliki Quanta
cura Piusa IX wraz z dołączonym do niej spisem błędów Syllabus errorum,
opublikowanej w 1863, a więc już po wstrząsie, jakim była dla Kościoła Wiosna
Ludów z 1848 roku. W dokumentach tych znajdujemy najbardziej radykalne
potępienie emancypacyjnych ruchów i doktryn XIX wieku, wśród których
najważniejszym był liberalizm i towarzyszące mu koncepcje indywidualizmu i racjonalizmu
oraz związane z liberalizmem konkretne postulaty polityczne, w tym postulat
rozdziału państwa i kościoła. Autorka słusznie wskazuje, że powody potępień
liberalizmu przez Kościół katolicki nie wyczerpywały się w sferze doktrynalnej
i że bardzo często miały bezpośredni związek z problemami praktycznej polityki modernizującego
się świata, w obliczu których stawał Kościół. Zwraca m.in. uwagę na to, że „papiestwo
nie było w stanie podjąć otwartego dialogu z liberalizmem nie tyle z racji
antykościelnych gestów działaczy liberalnych, ile raczej ze względu na ścisły
związek finansowy i jurydyczny Kościoła ze strukturami i ideologią ancien
regime’u”. Następnie autorka rozpatruje ciąg dalszy polemik i sporów
Kościoła i liberalizmem już w nowych uwarunkowaniach; kluczowym dokumentem w
tych nowych okolicznościach była naturalnie encyklika Leona XIII Rerum
novarum, której jedną z wielu intencji było, w obliczu narastających po raz
kolejny nastrojów rewolucyjnych w Europie, odciągnięcie mas robotniczych od
lewicowych nurtów ruchu robotniczego.
Mimo zróżnicowania argumentacji
formułowanej przeciwko liberalizmowi przez Kościół w okresie przed Soborem
Watykańskim II, krytyka ta była mniej lub bardziej, ale zazwyczaj bardziej
zdecydowanie podporządkowana zasadzie, że „błąd nie ma żadnych praw”, co
sprawiało, że podejmowanie dialogu i dyskusji z liberalizmem było z perspektywy
Kościoła wykluczone. Sytuacja ta ulega daleko idącej zmianie po Vaticanum
Secundum, którego jedną z konkluzji jest nawet przeświadczenie zawarte w Gaudium
et spes, że Kościół nie przesądza o tym, jaki ustrój państwowy jest
najlepszy z możliwych, natomiast w akceptacji emancypacyjnych aspiracji klasy
robotniczej Jan XXIII posunął się z ówczesnych papieży najdalej.
Najwięcej miejsca w dyskusji na
temat społecznej nauki Kościoła katolickiego Sepczyńska poświęca szczegółowemu
omówieniu treści encykliki Jana Pawła II Centesimus annus (1991)
opublikowanej dokładnie w setną rocznicę Rerum novarum, dla wyznaczenia
kierunków postępowania Kościoła w świecie w sytuacji zupełnie nowych
uwarunkowań. Poświęca również sporo miejsca zapleczu intelektualnemu Karola
Wojtyły, zwłaszcza jego personalizmowi, które ukształtowało jego myślenie i
nauczanie papieskie po objęciu pontyfikatu. Zwraca uwagę konkluzja, zgodnie z
którą „Trudno [tę encyklikę] uznać za wyraz krytyki liberalizmu, jak chcieliby
jego [papieża] przeciwnicy. Centesimus raczej zamyka konflikt z
liberalizmem, kończy z niemal dwustuletnim skrajnym antyliberalizmem Kościoła”.
W dalszym ciągu Sepczyńska
przechodzi do omówienia polskiej odmiany debaty między katolicyzmem i
liberalizmem, interesującej czy raczej egzotycznej o tyle, że – w
przeciwieństwie do innych krajów – polski liberalizm był zawsze słaby, zarówno
doktrynalnie jak i politycznie, natomiast polski katolicyzm zawsze był bardzo
silny politycznie, choć należy powiedzieć, że jego polska odmiana charakteryzowała
się w przeszłości, a także obecnie, równie wielką słabością doktrynalną jak
polski liberalizm. W tej partii książki autorka sięga do przeszłości tej debaty
sprzed II wojny światowej, następnie do polityki wyznaniowej PRL, oraz do
sytuacji po upadku realnego socjalizmu, a także do przemian w społeczeństwie
polskim po 1989 roku, jak również do reakcji intelektualnych na to zjawisko, i
to zarówno ze strony Kościoła katolickiego, jak i intelektualistów
reprezentujących – co należy podkreślić – zróżnicowane stanowiska liberalne.
Doktrynalny i historyczny spór
między liberalizmem a Kościołem katolickim Autorka ukazuje jako przechodzenie
od skrajnie ekskluzywistycznej konfrontacji do pewnej ograniczonej zgody.
Wskazuje zarazem na pewne nieprzekraczalne granice, poza które wzajemne
porozumienie między liberalizmem i Kościołem wykroczyć nie może, co sprawia, że
spór ten, mimo wykazanej dobrej woli obu stron, nadal zachowuje cechy sporu
między stanowiskami wzajemnie niewspółmiernymi.
Poszukując doktrynalnego punktu
węzłowego, który jest odpowiedzialny za niewspółmierność tego sporu, nawet w
niekonfrontacyjnym kontekście teoretycznym ustalonym przez poetykę
Centesimus annus, bez trudu znajdujemy go w koncepcji prawa naturalnego,
którego interpretację zawarł Jan Paweł II w wymienionej encyklice i w innych
dokumentach charakteryzujących jego pontyfikat. Jan Paweł II stwierdza, że
najważniejszą rzeczą w ludzkiej kulturze jest postawa człowieka wobec tajemnicy
Boga. Autentyczną humanizację rozumie jako wykraczanie poza doczesność, ale owo
wykraczanie ma odbywać się w ściśle określonym w kierunku, mianowicie w
kierunku upodobniania się człowieka do Boga. Natomiast ateistyczna lub
agnostyczna „negacja Boga pozbawia osobę fundamentu, a w konsekwencji prowadzi
do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest
godność i odpowiedzialność osoby” (Cent. ann., 13). Innymi słowy, w
przedstawionym ex cathedra rozumieniu istoty ludzkiej, Kościół katolicki
nakazuje człowiekowi wykraczać poza swoją doczesność w poszukiwaniu dobra i
swej doskonałości, lecz zarazem jednoznacznie definiuje kierunek i cel (telos)
tego przekraczania; celem tym jest oczywiście Bóg. Liberalizm natomiast,
częstokroć (choć nie zawsze, czego przykładem jest co najmniej jeden z nurtów
liberalizmu brytyjskiego, a także pewne odłamy liberalizmu polskiego) powiązany
z agnostycyzmem, a z reguły domagający się rozdziału sfery prywatnej od
publicznej, a więc dokonujący prywatyzacji religii, rozumie człowieka jako
istotę zdolną do samodoskonalenia się, lecz indywidualnemu człowiekowi pozostawia autonomię i wolność samodzielnego
wyboru wolność takiego celu, jaki uzna we własnym osądzie za własne dobro i
własną doskonałość. Dzięki takiemu ujęciu jesteśmy w stanie ulokować
punkt, poza który wykroczywszy, liberalizm zatraciłby swój emancypacyjny i
wolnościowy charakter, nauka społeczna Kościoła natomiast utraciłaby swój
transcendentny i religijny charakter.
Inaczej mówiąc, zarówno
liberalizm, jak i magisterium Kościoła pojmuje człowieka jako zdolną do
samodoskonalącego się rozwoju. Różnią się jednak w fundamentalny sposób tym, że
z perspektywy religijnego rozumienia prawa naturalnego, któremu człowiek jest
poddany, katolicyzm nie może nie być
finalizmem w określaniu moralnych celów osobowego rozwoju. Liberalna
koncepcja człowieka natomiast, podejmując ten sam problem, nie może bez szwanku
dla swej doktrynalnej tożsamości zgodzić się na to, aby wybory indywidualnych
celów moralnych człowieka podlegały predeterminacji przez prawo naturalne i
dlatego właśnie liberalizm musi być
afinalizmem. Tak rozumiany afinalizm liberalizmu nie jest naturalnie
sprzeczny z rozumieniem człowieka jako istoty teleologicznej. Różnica ta leży
bowiem w liberalnym pojęciu wolności, gwarantującym swobodę jednostce w
określeniu własnych celów, której to wolności z kolei katolicka koncepcja
człowieka musi ludzkiej istocie odmówić. Z tych racji również należy zgodzić
się z Richardem Rortym, który ujmuje religię jako „zamknięcie dyskursu”.
Jest to jeden z
najistotniejszych punktów spornych między liberalizmem i katolicyzmem, który
skłania do oczywistego stwierdzenia, że między tymi koncepcjami człowieka i
społeczeństwa może zaistnieć zgoda co
najwyżej ograniczona, a zarazem jest to moment, w którym ujawnia się
potencjał do okresowego zaogniania tego sporu.
Należy jednak zastrzec, że
wskazany punkt węzłowy definiuje nieprzekraczalność konfliktu między
katolicyzmem a liberalizmem światopoglądowym.
Wydaje się bowiem, że katolicyzm uległ na tyle dalekiej ewolucji, że obecnie
taki węzłowy punkt sporny trudniej wskazać, przynajmniej teoretycznie, na gruncie
ekonomicznym, a nawet praktyczno-politycznym. To nadaje prawdopodobieństwo
tezie przytaczanego często przez autorkę Michaela Novaka, że liberalizm, dzięki
narastającemu umiarkowaniu Kościoła, wymuszonemu przez okoliczności
historyczne, przestał być obecnie pojmowany jako jego totalny wróg i katolicyzm
dostrzega w nim, na gruncie ekonomicznym i politycznym, swego umiarkowanego
sprzymierzeńca.
Poszukując możliwych do
sformułowania zarzutów można byłoby podjąć z autorką dyskusję co do rozłożenia
akcentów na niektóre aspekty generalnego zagadnienia. Na przykład sięganie do
historii prób zawarcia porozumienia między polską opozycją antykomunistyczną z
Kościołem wydaje się zajmować w rozprawie nieco zbyt wiele miejsca. Jeżeli
jednak ten fragment już się tam znalazł w jego obecnej objętości, to wydaje
się, że należałoby w nim znacznie miejsca poświęcić argumentacji Adama Michnika
zawartej w książce Kościół-lewica-dialog, która to pozycja odegrała
znaczną, performatywną rolę w procesach obalenia ustroju realnego socjalizmu w
Polsce.
Książka jest napisana
znakomitym stylem, z wyraźnym staraniem o obiektywność w prezentacji tego mocno
zideologizowanego sporu. Autorka nieomylnie wychwytuje stwierdzenia i
wypowiedzi najistotniejsze omawianej problematyki, dzięki czemu jej książka
jest bardzo klarowna i zajmująca. Sepczyńska z dużym znawstwem porusza się w
dosyć ezoterycznej problematyce i terminologii nauki społecznej Kościoła, co
świadczy o jej dużym doświadczeniu, znacznym zasobie wiedzy i znakomitym
przygotowaniu w zakresie tej problematyki.
Komentarze
Prześlij komentarz