Holizm i indywidualizm w naukach społecznych. Koniekturalizm Johna Watkinsa



Wyobraźmy sobie, że w osiemnastowiecznej Francji ktoś – być może sam Lavoisier – wynalazł pewien środek chemiczny, który ma silne oddziaływanie na ludzkie charaktery. Jego działanie polega na tym, że potrafi zmieniać indywidualne postawy ludzkie z elitarnych i protekcjonalnych na egalitarne i demokratyczne. Którejś nocy w przedrewolucyjnym Paryżu jeden z terminatorów uczonego potajemnie zabiera sporą ilość cudownego środka i wrzuca go do systemu wodociągów paryskich. Już nazajutrz królowa Marie-Antoinette, zapakowawszy własnoręcznie koszyk z wiktuałami, zwraca się do dam dworu z zapytaniem: „Dziewczęta, która z was pójdzie ze mną na piknik?” Jedna z nich unosi wzrok znad książki i powiada: „Wybacz Marysiu, ale właśnie czytam Emila i po prostu nie mogę się oderwać. Może kiedy indziej...”.


Historia dworu francuskiego z tego okresu nie zapisuje, jak sądzę, podobnych scen rodzajowych, gdyby jednak odpowiedni środek chemiczny był w owym czasie dostępny, być może system monarchii absolutnej zniknąłby bez pomocy gilotyny. Ale refleksja nad historią prawdziwą nie pozwala na przyjęcie tak optymistycznego stosunku do możliwości przeprowadzenia zmian społecznych, ponieważ relacje międzyludzkie nie są podatne na tak gwałtowne zmiany zachodzące w osobowościach ludzi. Co więcej, zastanowienia wymaga problem, czy rzeczywiście charakter całości stosunków społecznych zależy wyłącznie – lub przede wszystkim – od postaw i skłonności jednostek składających się na wielkie grupy społeczne, jak zakłada powyższa, wymyślona przez Watkinsa anegdota[1], czy też jest być może wręcz odwrotnie, tj. że charakter, upodobania i postawy moralne poszczególnych jednostek składających się na ludzkie wspólnoty są zależne od ponadindywidualnych cech wielkich grup ludzkich.
Jednym z najważniejszych zadań filozofii społecznej jest odpowiedź na to właśnie pytanie. Toczący się w ontologii i metodologii nauk społecznych od czasów najdawniejszych spór między indywidualizmem i holizmem w istocie nigdy nie stracił ze swej wielkiej aktualności; w ostatnich dziesięcioleciach bowiem toczy się nadal z równą werwą jak zawsze, szczególnie na płaszczyźnie filozofii politycznej, tym razem pod postacią sporu między indywidualistycznym liberalizmem, przypisującym ontologiczny priorytet jednostce ludzkiej, a holistycznym lub kolektywistycznym komunitaryzmem, według którego priorytet ten przysługuje ponadindywidualnym, ludzkim zbiorowościom o charakterze quasi-organicznym, zwanym wspólnotami.
Jest to zapewne jedna z najważniejszych i najbardziej aktualnych kontrowersji w filozofii społecznej, wszelako nie jest ona jedyna. Niewspółmierność podstawowych kategorii występujących po obu stronach w tym sporze, niemożność ich przełożenia na jeden wspólny język teoretyczny oraz wynikający stąd konflikt ideologiczny, skłania wielu myślicieli do zwrócenia się ku metodologii, w nadziei znalezienia, jeżeli nie jednego wspólnego języka, umożliwiającego pozaideologiczne rozwiązanie tego konfliktu, to przynajmniej jakiejś wspólnej metody, dzięki której spór ten udałoby się „obiektywnie” rozwiązać. Jak jednak uświadamia lektura dwóch pierwszych rozdziałów tej książki, pierwotny konflikt, znajdujący odzwierciedlenie na płaszczyźnie teoretycznej, daje o sobie znać również na płaszczyźnie metodologicznej, na której jest reprodukowany w niemal nie zmienionej postaci sporu między holizmem i indywidualizmem metodologicznym[2].
Filozofowie spierają się więc również o to, czy do zadań metodologii filozofii społecznej należy wypracowywanie reguł adekwatnego poznawania sfery życia ludzkiego, które – odgadując i opisując regularności postępowania ludzi – mogłoby służyć jako jeden z najważniejszych instrumentów przeprowadzania reform i przemian społecznych, jakie ludziom wydają się pożądane, czy też zadaniem nauk społecznych jest jedynie możliwie najściślejsza rejestracja wydarzeń w świecie społecznym i formułowanie praw nimi rządzących, bez ambicji stosowania tych praw do świadomego przekształcania materii społecznej. W związku z tym dyskutuje się o tym, jakie wymogi musiałaby spełniać wiedza o społeczeństwie, aby mogła przyczynić się do praktycznej realizacji określonych celów i planów społecznych? Jakimi zasadami kierować się winien naukowy proces poznania historii i społeczeństwa, aby uzyskana w nim wiedza mogła mieć znaczenie praktyczne? Jakie zasady metodologiczne powinien przyjąć badacz społeczny, aby, z jednej strony, ustrzec się przed fatalistycznym poglądem, że „i tak nic się nie da zrobić” dla poprawy stanu moralnego ludzkości, z drugiej zaś - przed przekonaniem, że społeczeństwo jest materiałem doskonale plastycznym i podatnym na modelowanie według dowolnych zamierzeń planisty społecznego? A także, czy w ogóle nauki społeczne winny brać w swoim postępowaniu pod uwagę jakiekolwiek cele praktyczne, czy też winny raczej dążyć do poznania czysto teoretycznego, bez względu na to, czy jego efekty mogą mieć znaczenie dla realnej praktyki społecznej czy też nie?
Niemal wszystkie wskazane problemy wiodą do zagadnienia, które stoi w centrum zainteresowania Johna Watkinsa w niniejszej książce. Jest problem zasad metodologicznych, jakich należy przestrzegać w naszych próbach rozumienia i wyjaśniania ludzkich działań - w tej samej mierze działań z dawno minionej przeszłości, jak i obecnie tworzącej się historii. Odpowiedź Watkinsa na to główne zagadnienie metodologii nauk społecznych jest ściśle związana z bardzo wyraźnym stanowiskiem filozoficznym indywidualizmu metodologicznego oraz z bliską temu poglądowi ideą, którą określa on mianem „negatywnego utylitaryzmu”.
Zanim jednak przejdę do omówienia niektórych zagadnień poruszanych tutaj przez Watkinsa, chciałbym najpierw przedstawić niedawno zmarłego autora oraz wspomnieć o niektórych innych jego zainteresowaniach i osiągnięciach.
John Watkins urodził się w 1924 roku w Anglii. W latach 1938-1941 studiował w Royal Naval College w Dartmouth, a następnie podczas II wojny światowej służył jako oficer w Królewskiej Marynarce Wojennej na kilku różnych statkach i zasłużył się w walkach z okrętami niemieckimi, m.in. w bitwie pod Ile de Baz (9 czerwca 1944), za co został otrzymał odznaczenie wojenne Distinguished Service Cross. W latach 1946-49 studiował pod kierunkiem Karla Poppera w LSE, gdzie rychło stał się jednym najbliższych współpracowników Poppera, a z czasem jego następcą na stanowisku profesora logiki i metody naukowej w LSE.
John Watkins miał bardzo liczne powiązania osobiste i zawodowe ze środowiskiem polskich filozofów i intelektualistów. Związki Watkinsa z Polską zaczęły się bardzo wcześnie. Jeszcze jako oficer marynarki wojennej, podczas akcji bojowych w rejonie kanału La Manche, pływał m.in. na niszczycielu „Ashanti” we flotylli z „Piorunem” i „Błyskawicą” (którą, jak wspominał, angielscy marynarze nazywali czasami „Bottle-o’whisky”). Te morskie zainteresowania Watkinsa dadzą o sobie znać pod koniec niniejszej książki, w przykładzie objaśniającym zasady pojmowania działań nieudanych. Jako profesor LSE przygarniał do siebie i pomagał bardzo licznym polskim (i nie tylko) studentom i uczonym zajmującym się filozofią nauki. Przez dziesiątki lat grywał w szachy ze swoim sąsiadem, Feliksem Rafaelem Scharfem, znanym polsko-żydowskim publicystą mieszkającym w Anglii od początku II wojny światowej. Przed kilkoma laty opracował i opublikował niezwykłe i poruszające wspomnienia z zesłania na Syberii, napisane przez kolejnego polskiego przyjaciela, Feliksa Lachmana. Jego wieloletnią serdeczną przyjaciółką była filozof Irena Szumilewicz-Lachman (żona Feliksa Lachmana), autorka wielu prac naukowych i filozoficznych. Do swych przyjaciół John Watkins zaliczał także filozofa i uczonego, Klemensa Szaniawskiego. Wśród jego wieloletnich przyjaciół był także Zbigniew Pełczyński, profesor Uniwersytetu w Oxfordzie, polsko-angielski filozof polityczny i działacz społeczny, bardzo zasłużony dla całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej.
John Watkins – zmarły niespodziewanie 28 lipca 1999 na własnej łodzi u wybrzeży Devon – należał do ścisłego grona najwybitniejszych przedstawicieli szkoły krytycznego realizmu, zorganizowanej w latach pięćdziesiątych wokół osoby Karla Poppera w słynnej London School of Economics and Political Science (LSE). Po porzuceniu służby oficerskiej w Królewskiej Marynarce Wojennej, pełnionej podczas II wojny światowej, podjął studia ekonomiczne w LSE, a po ich ukończeniu studiował nauki polityczne w Yale. W 1950 roku wrócił do LSE jako nauczyciel i wykładał historię i teorię myśli politycznej, a później, od 1957 roku, podjął pracę w Departament of Philosophy, Logic and Scientific Method, który założył Popper i kierował nim przez niemal dwadzieścia lat. W okresie tym poświęcił się również, oprócz badań nad metodologią nauk społecznych, zagadnieniom ogólnej metodologii nauki, przyjmując punkt widzenia Popperowskiej, hipotetyczno-dedukcyjnej teorii rozwoju nauki. Po odejściu Poppera na emeryturę otrzymał stanowisko profesora filozofii w LSE, został dyrektorem departamentu filozofii oraz rzutkim organizatorem intensywnego życia filozoficznego w LSE. Był autorem ogromnej liczby prac z zakresu filozofii nauki, filozofii politycznej, filozofii historii i teorii społecznej. Do najważniejszych książek należą Hobbes’s System of Ideas. A Study in the Political Significance of Philosophical Theories (1963) oraz Science and Scepticism (1984)[3]. Wśród jego prac znajdują się także niezwykle żywo pisane wspomnienia z czasów wojny spędzonej na morzu, a także niedawny, cieszący się wielkim rozgłosem cykl listów polemicznych w „The Times Literary Supplement” w 1998 r., na temat słynnego sporu między Karlem Popperem i Ludwigiem Wittgensteinem, w którym, jak mówi pięćdziesięcioletnia legenda, dyskutanci posługiwali się pogrzebaczem[4]. Jego wszystkie teksty zawsze były niezwykle klarowne i błyskotliwe, a także – co jest rzeczą rzadką wśród filozofów – pełne inteligentnego i subtelnego, typowego angielskiego humoru i dowcipu. Jako filozof, John Watkins był znakomitym i oddanym nauczycielem, doskonałym wykładowcą, a nade wszystko wielkim mistrzem słowa pisanego. Wśród jego blisko trzystu różnorodnych publikacji wyróżniają się liczne artykuły z dziedziny filozofii nauki (w których sformułował m.in. dowód na niefalsyfikowalność zdań zawierających kwantyfikator ogólny i szczegółowy), metodologii nauk społecznych oraz jego publikacje poświęcone filozofii społecznej Thomasa Hobbesa.
Spotkanie z Popperem miało dla Watkinsa kluczowe znaczenie. Z jednej strony skierowało jego uwagę na kwestie filozofii nauki rozwijanej przez Poppera w Logice odkrycia naukowego[5] oraz w innych późniejszych dziełach, z drugiej zaś inspirowało jego wczesne zainteresowania problemami filozofii społecznej, w której to dziedzinie Popper miał istotne osiągnięcia[6].
Podsumowaniem długich badań Watkinsa nad problemami Popperowskiej teorii rozwoju nauki jest Science and Scepticism, książka, która ukazała się równo 50 lat po pierwszym wydaniu Logiki odkrycia naukowego Poppera. Ten półwieczny okres był wypełniony dysputą nad zaletami i ograniczeniami antyindukcjonistycznej, hipotetyczno-dedukcjonistycznej teorii wiedzy. Obok wielu głosów aprobaty, teoria ta spotkała się z surową, a niekiedy z wręcz druzgocącą krytyką ze strony licznych filozofów, między innymi Thomasa S. Kuhna, Paula Feyerabenda, Imre Lakatosa, Hilary Putnama, Alana F. Chalmersa i innych. Watkins w swej książce przedstawił taką wersję fallibilizmu Poppera, która stara się zachować możliwie najwięcej z jego ducha – choć nie zawsze z jego litery – a zarazem pragnie odeprzeć najważniejsze zarzuty wysunięte przeciwko tej teorii. Oto jej główne idee.
David Hume doszedł do wniosku, że wiedza ludzka nie może być uzasadniona w racjonalny sposób Jest ona czymś, na co człowiek przystaje polegając raczej na nawyku i przyzwyczajeniu niż na zasadach akceptowalnych przez ścisły rozum. Stwierdzał, że niemożliwa jest wiedza aprioryczna o świecie i że musi być w całości wyprowadzalna z doświadczenia postrzegawczego, natomiast jedyną dopuszczalną metodą opracowywania danych doświadczenia jest wnioskowanie dedukcyjne. Niemal całość późniejszych dociekań epistemologicznych można uznać za próbę obejścia sceptycznych konkluzji Hume'a. Podobnie Watkins stara się znaleźć sposób na uprawomocnienie wiedzy naukowej jako działalności racjonalnej, biorąc za punkt wyjścia strategię „koniekturalistyczną”, czyli własną wersję falsyfikacjonizmu Popperowskiego. Strategia ta stwierdza, że doświadczenie, choć nie jest w stanie poinformować uczonego, które z jego domysłów, hipotez albo „koniektur” są prawdziwe, to potrafi podać mu niepodważalne informacje o tym, które z nich są fałszywe. Ale może się zdarzyć, że choć doświadczenie obali wiele spośród jego hipotez, nie obali wszystkich. Uczony pozostaje wówczas w obliczu problemu: dysponuje zespołem nie obalonych przez doświadczenie hipotez, co do których ma podstawy przypuszczać, iż wszystkie są możliwie prawdziwe, ale nie posiada kryteriów wyboru tej, która jest spośród nich najlepsza. W Science and Scepticism Watkins stara się podać takie kryteria wyboru teorii, które można w jego przekonaniu stosować tam, gdzie doświadczenie empiryczne nie wskazuje nam tej jednej, najlepszej teorii. W tym celu proponuje wypracować coś, co nazywa celem nauki. Ideę tę pierwotnie zaproponował Popper, jednakże nie rozwinął jej dostatecznym stopniu. Zadania tego podjął się właśnie Watkins. W definicji Watkinsa cen nauki byłby zespołem tez i wymogów metodologicznych, które kierować by mogły naszą decyzją, gdy stoimy przed wyborem jednej spośród wielu nie sfalsyfikowanych hipotez. Cel taki miałby być powszechnie akceptowany przez wszystkich uczonych, jeżeli chcą uchodzić za istoty racjonalne, jego akceptacja musiałaby pozostać kwestią dobrowolności, sama zaś treść zawartych w nim wymogów musiałaby być krytycznie dyskutowalna. Gdyby bowiem cel taki nie spełniał zdefiniowanych przez Watkinsa wymogów, to wówczas zjednoczona republika uczonych, zamiast skupić się wokół jednego celu, mogłaby się przerodzić w zbiorowisko wrogich sobie plemion oddających cześć różnym – a więc fałszywym – bogom. Albowiem Bóg prawdziwy to jeden Bóg.
Szczegółowa dyskusja prowadzi Watkinsa do wniosku, że wybór jednej spośród nie sfalsyfikowanych przez doświadczenie hipotez będzie racjonalny wówczas, gdy hipoteza ta będzie możliwie prawdziwa, głęboka, zunifikowana („organiczna”), gdy będzie posiadać możliwie największą moc wyjaśniającą oraz będzie ze wszystkich najbardziej ścisła.
Neopopperowska teoria wiedzy Watkinsa spotkała się ze zróżnicowanym odbiorem u czytelników. Jest rzeczą ciekawą, że jednym z największych przeciwników idei Watkinsa okazał się sam Popper, który zerwał stosunki ze swym uczniem, gdy ten pozwolił sobie przyjąć postawę metodycznego wątpienia w doktrynę mistrza po to tylko, aby jej lepiej i uczciwiej bronić.
Powróćmy jednak do wątków filozofii społecznej w twórczości Watkinsa i do kontekstu, w jakim się kształtowała.
Londyńska Szkoła Ekonomiczna została założona przez małżeńską parę Beatrice i Sidneya (późniejszy Lord Passfield) Webbów w 1895 roku. Założeniu tej instytucji przyświecała idea kultywowania i propagowania metod naukowego badania świata społecznego. Webbowie (którzy oprócz LSE założyli również wpływową gazetę „New Statesman”, byli wybitnymi działaczami Fabian Society oraz współtwórcami nowego charakteru brytyjskiej Labour Party) uznawali metodę nauk przyrodniczych za wzorzec do naśladowania w sferze nauk społecznych, głosząc innymi słowy filozofię, którą obecnie określa się mianem scjentystycznej. W 1906 roku Beartice Webb, w swoim wykładzie wygłoszonym na forum LSE mówiła: „Naszym zadaniem w naukach społecznych jest stosowanie metody naukowej do faktów życia społecznego. Jest tylko jedna metoda naukowa – metoda fizyki. Składa się ona z trzech części: obserwacji, przypuszczeń na temat przyczyn i skutków zaobserwowanych faktów oraz późniejszej weryfikacji tych przypuszczeń drogą ponownej obserwacji. Taka jest metoda naukowa”[7].
Nowo założona szkoła miała umożliwić zdobywanie wiedzy w sposób zgodny z tak pojętą metodą badania; wiedza ta z kolei miała zostać użyta do realizacji celu, który przyświecał Webbom przez całe ich aktywne życie. Pragnęli bowiem doprowadzić do systematycznej, całościowej i nieustępliwej kolektywizacji społeczeństwa brytyjskiego. Pojęta w powyższy sposób metoda naukowa miała stanowić najważniejsze, jeżeli nie jedyne narzędzie realizacji tego ideału społecznego. Kolektywistyczna i socjalistyczna ideologia Webbów spowodowała, że w późniejszym okresie wyrażali się z aprobatą o przemianach komunistycznych w Związku Radzieckim, dopatrując się w nowym systemie władzy zaczątków nowej cywilizacji ludzkiej[8].
 Jednakie już w latach trzydziestych London School of Economics stała się ośrodkiem refleksji filozoficzno-społecznej, której kierunek był dokładnie odwrotny do tego, jaki pragnęli jej nadać jej założyciele. Przemiana ta dokonała się początkowo w ekonomii, za sprawą takich uczonych, jak J. R. Hicks (laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii wraz z Kennethem Arrowem), R. D. G. Allen, I. Robbins oraz T. W. Hutchison. Znajdowali oni inspirację dla własnych teorii u Adama Smitha, Davida Ricardo, Vilfredo Pareto, Marie-Esprit Leona Walrasa, lecz nie Karola Marksa. Nowa tendencja w ekonomii, tendencja indywidualistyczna, nabrała szerszego i wyraźniejszego wymiaru wraz z działalnością teoretyczną Friedricha Augusta von Hayeka, również ekonomisty i laureata nagrody Nobla z 1983 roku, który podjął się przeniesienia idei indywidualistycznych z nowej ekonomii brytyjskiej na teren nauk społecznych w ogóle. Najważniejsze prace Hayeka z tego okresu to Scientism and the Study of Society (pierwsze wydanie w „Economica” 1942-1944) oraz The Road to Serfdom (1944), w których krytykuje bliskie ongiś Webbom scjentystyczne podejście do zagadnień metody naukowej i jej stosowalności w naukach społecznych na równi z różnorodnymi postaciami kolektywizmu w działaniu i teorii społecznej. Mniej więcej w tym samym czasie ukazuje się Popperowska Nędza historycyzmu oraz Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, w których Popper przedstawia podobne argumenty przeciwko różnym postaciom kolektywizmu.
Tym samym program badawczy Sidneya i Beatrice Webbów doprowadził do sytuacji, w której pierwotne idee założycieli LSE zostały poddane surowej krytyce i odrzucone w ramach założonej przez nich samych instytucji badawczej. Kultywowane od tej pory w duchu indywidualistycznym nauki społeczne okazały się bardzo bliskie temperamentowi Watkinsa, który swoje poglądy określał początkowo jako liberalne z tendencjami konserwatywnymi. Gdy idzie o kierunek jego idei metodologicznych i filozoficznych w dziedzinie filozofii społecznej, Watkins deklaruje się jako rzecznik „negatywnego utylitaryzmu”.
Negatywny utylitaryzm to doktryna, do której powstania przyczyniły się bardzo poważne trudności, w jakie popadł utylitaryzm w jego klasycznych sformułowaniach. Jeremy Bentham we Fragments on Government stwierdza, że najważniejszym zadaniem reformy społecznej powinno być „największe szczęście największej ilości ludzi”. Formuła ta jednak prowadzi do nierozwiązywalnych problemów, ponieważ, jak wykazali John von Neumann i O. Morgenstern, nie istnieją środki teoretyczne, dzięki którym można byłoby sformułować zasadę działalności społecznej, spełniającej wymóg maksymalizacji dwóch lub więcej funkcji jednocześnie. A zatem, jeżeli ktoś pragnie dążyć do maksymalizacji szczęścia ludzi (zdefiniowanego w mniej lub bardziej konkretny sposób) musi brać pod uwagę fakt, że w wyniku jego działań może dojść do maksymalizacji szczęścia niewielkiej grupy ludzi, uzyskanej kosztem większości społeczeństwa; a także odwrotnie, jeżeli bowiem kierować się będzie egalitarystyczną troską o większość (lub wszystkich) ludzi, może doprowadzić do poważnego obniżenia stopnia szczęśliwości społecznej w skali globalnej.
Negatywny utylitaryzm obiera inny kierunek. Jego podstawą jest spostrzeżenie braku symetrii pomiędzy ludzkim szczęściem i ludzkim cierpieniem. Jak twierdzi Popper w Społeczeństwie otwartym, jest znacznie łatwiej zdefiniować cierpienie niż szczęście, jest także o wiele łatwiej zgodzić się na środki usuwające cierpienie, podczas gdy uzyskanie takiej zgody zarówno gdy chodzi o definicję szczęścia, jak i o sposoby jego osiągania, jest wyjątkowo trudne, jeżeli zgoła nie niemożliwe. A zatem, odwołując się do zasady „minimax” (lub „maximin”) można powiedzieć, że jeżeli podstawową zasadą klasycznego utylitaryzmu jest hasło maksymalizacji zjawisk postrzeganych społecznie jako pozytywne, to utylitaryzm negatywny obiera za ideę przewodnią zasadę minimalizacji zjawisk uznawanych społecznie za negatywne.
Przyjąwszy, że można w ten sposób uzgodnić cele reformatorskie działań społecznych, należy teraz postawić pytanie o możliwe sposoby ich praktycznej realizacji. Antykolektywistyczna podstawa Hayeka i Poppera prowadzi ich obu do idei inżynierii cząstkowej, która wzywa do rozważnej realizacji konkretnie zdefiniowanych celów społecznych o niewielkim zasięgu i unikania reform globalnych, czyli inżynierii holistycznej, utopijnej. Najważniejszym argumentem przeciwko totalnej inżynierii społecznej jest to, że we wszelkiego rodzaju działaniach społecznych wymagana jest możliwie najlepsza wiedza zarówno o samych celach działania, o przedmiocie, jak i o skutkach działania, jest jednak rzeczą logiczną niemożliwą zidentyfikowanie skutków określonych poczynań w warunkach totalnej przemiany społecznej prowadzonej przez inżyniera holistycznego, nie jest więc możliwe ustalenie przyczyn ewentualnych błędnych posunięć; odbiera to możliwość wprowadzania korekt do prowadzonych działań i w rezultacie uniemożliwia osiągnięcie zamierzonego celu. Zmiany społeczne o totalnym zasięgu powodują, że trudno jest rozeznać się w procesie wszechogarniających wydarzeń i określić, który z przedsiębranych kroków jest odpowiedzialny za co, co wynika z nich dobrego, a co złego. Totalne poczynania utopijnego inżyniera społecznego odbierają mu więc możliwość zorientowania się w tym, co właściwie robi.
Bieg ludzkiej historii jest w wielkiej mierze uzależniony od ludzkich intencji i ludzkiej wiedzy o sobie samej. Zarazem jednak, właśnie wskutek ustawicznych i rozmaitych ludzkich zabiegów o zmianę swego położenia, władza nad własną historią ludziom się nieustannie wymyka. Tłumaczy to między innymi fakt, że ludzkość nie uczy się na własnych błędach, ponieważ uczyć się – z racji owej dialektycznej zależności między swymi staraniami i własna wiedzą – z niej nie może. Wynikałby stąd sceptycyzm co do możliwości uzyskania instrumentalnie skutecznej wiedzy o społeczeństwie. Czy więc w ogóle można taką wiedzę o historii zdobyć i jakich metod należałoby w tym procesie przestrzegać, aby można wyniki poznawcze można było uznać za adekwatne oraz i skutecznie posługiwać się nią w przeprowadzaniu reform społecznych? Wiąże się z tym również pytanie o to, jakie reformy społeczne w świetle naszej wiedzy o społeczeństwie należy uznać za dopuszczalne i racjonalne. Kwestie te implikują dalsze pytania metodologiczne, na które stara się odpowiedzieć Watkins. Główny nurt jego wywodu dotyczy przede wszystkim zagadnień metodologicznych naukowego wyjaśniania wydarzeń historycznych oraz wymogów, jakie wyjaśnianie to musi spełnić, aby mogło zostać uznane za prawidłowe.
Przedstawiane tu rozwiązanie Watkinsa są ściśle związane z ideami indywidualizmu; zebrane to teksty stanowią w istocie jedno z najlepszych sformułowań zasad indywidualizmu metodologicznego w naukach społecznych i w swoim czasie, dzięki wyraźnie sprecyzowanemu stanowisku, stały się przedmiotem szerokiej dyskusji.
Przez ponad dwa i pół wieku paradygmatem naukowego wyjaśniania zjawisk świata fizycznego była teoria dynamiki Newtona, zgodnie z którą świat można rozumieć jako swego rodzaju mechanizm. Za ostateczne składniki tego świata uznawano później drobne cząsteczki materii poruszające się zgodnie z prawami mechaniki, a każde zjawisko należało rozumieć jako złożenie takich drobnych cząsteczek oraz jako rezultat ruchów kawałków materii względem siebie, ich połączeń i kolizji. Watkins, aczkolwiek odrzuca ideę mechanicyzmu w wyjaśnianiu świata przyrody, jest zwolennikiem poglądu, że świat społeczny, jego zjawiska i przemiany można wyjaśniać przy użyciu zasady w pewnym sensie analogicznej do zasady mechanicyzmu. Zgodnie z tą teorią ostatecznymi składnikami świata społecznego są pojedynczy ludzie, działający według wiedzy o sobie samych i o swoim otoczeniu, obdarzeni określonymi dyspozycjami, zdolnością rozumienia – czyli mniej lub bardziej racjonalni. Watkins twierdzi, że każdą sytuację społeczną o dowolnej złożoności należy starać się rozumieć i wyjaśniać jako pewną konfigurację pojedynczych ludzi o określonych dyspozycjach, przekonaniach, władzach umysłowych i fizycznych.
To właśnie twierdzenie wywołało liczne kontrowersje i sprzeciwy, ponieważ doskonale znane są liczne zjawiska wskazujące na ponadindywidualne determinacje jednostkowych czynów, mające swoje źródło w wierzeniach, obyczajach, społecznie utrwalonych nawykach, ideach i kulturach, które – by przywołać myśl starożytnego poety Pindara – władają całym światem indywidualnych ludzi. Watkins stara się odpowiedzieć na zarzuty sformułowane w trakcie tej dyskusji, nieustępliwie broniąc swego indywidualistycznego stanowiska.
Zasadzie indywidualizmu metodologicznego poświęcone są dwa pierwsze rozdziały książki. W rozdziale trzecim autor koncentruje się na zagadnieniach pojęcia racjonalności ludzkiej. Jest to kwestia fundamentalna dla indywidualistycznej metodologii nauk społecznych. Jak pisał Popper, „w większości sytuacji społecznych, jeżeli nie we wszystkich, jest obecny element racjonalności. Przypuszczalnie istoty ludzkie rzadko działają całkowicie racjonalnie (tj. tak, jak by działały, gdyby mogły wykorzystać optymalnie wszystkie osiągalne informacje dla urzeczywistnienia celów, które sobie stawiają), ale działają mniej lub bardziej racjonalnie; i to właśnie czyni możliwym budowę w miarę prostych modeli ich działań i ich wzajemnych oddziaływań oraz używanie tych modeli jako aproksymacji”[9].
Również i tutaj Watkins okazał się twórczym kontynuatorem myśli Poppera i zaproponował tzw. „zasadę racjonalności niedoskonałej”. Wykazuje mianowicie, że mimo iż ludzie nie są w pełni racjonalni w swych działaniach, ich postępowanie można wyjaśniać z powodzeniem przy użyciu jego zasady racjonalności niedoskonałej, zastosowanej wraz z postulatami indywidualizmu metodologicznego.
Popisowym fragmentem trzeciego rozdziału jest znakomite studium przypadku działań z pozoru całkowicie niezrozumiałych i niewyjaśnialnych, jakie miały miejsce na wodach Morza Śródziemnego w 1893 roku podczas katastrofalnych manewrów brytyjskiej Królewskiej Marynarki Wojennej, w czym Watkins daje się poznać jako znakomity historyk marynistyczny.




[1] J. W. N. Watkins, Social Knowledge and the Public Interest, w: Man and the Social Sciences, W. A. Robson (red.), Allen & Unwin, London 1972, s. 182. Idea posłużenia się naukowo wytwarzanymi środkami chemicznymi w celu racjonalizacji życia społecznego - a w szczególności w celu eliminacji najokrutniejszej postaci zła społecznego, jakim jest wojna - została po raz pierwszy zasugerowana przez George’a Herberta Wellsa, jednego z czołowych pacyfistów angielskich, w powieści In the Days of the Comet, w której glob ziemski przechodzi przez ogon komety zawierający gaz nadający każdemu człowiekowi, który nim odetchnie, wrażliwość na losy innych ludzi, co sprawia, że zakończeniu ulega tocząca się właśnie zawzięta wojna Anglii z Niemcami, na płaszczyźnie indywidualnej natomiast ludzie znajdujący się pod działaniem gazu oddają się wolnej miłości. W oparciu o tę ideę Wellsa, w latach trzydziestych zrealizowano film pt. Things to Come, w którym grupa naukowców doprowadza do zakończenia „ostatecznej” wojny światowej za pomogą gazu uspokajającego, dzięki czemu dochodzi do powstania tymczasowej łagodnej dyktatury, która zaprowadza racjonalny i pokojowy nowy porządek na świecie.
[2] Prawidłowość tę można wykryć we wszystkich niemal dyscyplinach i naukach społecznych, szczególnie podatnych na wpływy czynników ideologicznych i politycznych. Uzależnienia te prowadzą do różnych postaci relatywizmu, a kolejne próby obalenia lub uniknięcia relatywistycznych konkluzji również noszą zazwyczaj ideologiczne cechy, które w punkcie wyjścia skazują te rozwiązania na niepowodzenie. Kwestia ta była przedmiotem obszerniejszego omówienia w mojej książce Niewspółmierność, nieprzekładalność, konflikt. Relatywizm we współczesnej filozofii analitycznej, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1997.
[3] Princeton University Press, Princeton, New Jersey, 1984, wydanie polskie, skrócone, Nauka i sceptycyzm, przekł. Ewa i Andrzej Chmieleccy, PWN Warszawa 1989.
[4] Szerzej na ten temat por. A. Chmielewski, Widmo relatywizmu, „Odra”, 5, 1999.
[5] Wydanie niemieckie Logik der Forschung, Springer, Wiedeń 1934, wydanie angielskie The Logic of Scientific Discovery Basic Books, New York 1959, wydanie polskie, w przekładzie Urszuli Niklas, PWN Warszawa 1977.
[6] Zwłaszcza K. R. Popper, Open Society and Its Enemies, Routledge and Sons, London 1944, wydanie polskie Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie, przekł. Halina Krahelska, opracowanie Adam Chmielewski, PWN, Warszawa 1993; oraz tenże, The Poverty of Historicism, wydanie pierwsze w: „Economica”, London 1944-1945, pierwsze wydanie w formie książkowej Routledge and Kegan Paul, London 1957, wydanie polskie Nędza historycyzmu, Krąg 1984.
[7] Beatrice Webb, Methods of Investigation, w: Sociological Papers, London, Macmillan 1907, t. III, s. 345.
[8] Sidney and Beatrice Webb, Soviet Communism: A New Civilisation?, London 1935.
[9] K. Popper, The Poverty of Historicism, London-New York 1986, s. 40-141.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hayek, prawo i polityka

Politics and Recognition. Towards a New Political Aesthetics

Kościół katolicki wobec nowoczesności