Władza i hegemonia
Celem książki Michała Wróblewskiego[1] jest „przepracowanie”
trzech inspiracji źródłowych dla współczesnej filozofii polityki, a mianowicie
koncepcji hegemonii, naszkicowanej przez Antonio Gramsciego w jego Zeszytach więziennych, brytyjskich
koncepcji studiów kulturowych, oraz koncepcji hegemonii zawartej w pismach
Ernesto Laclau i Chantal Mouffe, w celu stworzenia spójnej teorii hegemonii.
Punktem wyjścia rozważań autora jest pytanie o
okoliczności, które sprawiają, że w procesie sprawowania władzy politycznej społeczny
konsens staje się rzeczą niezbędną. Pytanie to wyrasta z trafnego przekonania,
zgodnie którym czysta dominacja i przemoc, oraz będący ich skutkiem strach,
jako narzędzia sprawowania władzy, nie stanowią gwarancji jej skutecznego
sprawowania. Wiedzie to do wniosku, że sprawowanie władzy, o ile ma być
skuteczne, wymaga wytworzenia autentycznego przyzwolenia ze strony
społeczeństwa. To prowadzi do kolejnego pytania, w jaki sposób ośrodek władzy
politycznej w danym państwie (lub szerzej, w dającej się wyodrębnić wspólnocie
społecznej) może uzyskać efekt spontanicznej aprobaty dla swoich poczynań. Odpowiedzią
na to jest idea i teoria hegemonii.
Według teorii hegemonii, owo przyzwolenie nie jest
jedynie aprobatą dla programu politycznego danego ośrodka władzy kierującego
państwem jako realizującego interesy społeczne, nie sprowadza się również do
społecznego zaufania dla centrum władzy, lecz jest czymś więcej: mianowicie aprobatą
dla norm, wartości moralnych i idei reprezentowanych przez władze,
postrzeganych jako wyraz wierzeń, przekonań i wartości wyznawanych przez
społeczeństwo. Poszczególne składniki odpowiedzi na pytanie o warunki i sposoby
wytwarzania przyzwolenia dla sprawowania władzy, składające się zarazem na
rozmaite wersje teorii hegemonii, są przedmiotem obszernych, krytycznych i szczegółowych
omówień w kolejnych rozdziałach książki Wróblewskiego. Poszczególne zagadnienia
wynikające z wyżej zdefiniowanego, wiodącego problemu, z którym mierzy się autor,
dotyczą zatem przedmiotu hegemonii, jej składników, jej zasięgu oraz sposobu
jej funkcjonowania w realnej praktyce politycznej. Zagadnienia te wstępnie zdefiniował
i opracował w swoich pismach Antonio Gramsci. Wróblewski omawia je w obszernym
kontekście ideowym, który był teoretycznym tłem dla Gramsciego, gdy szkicował
swoją teorię hegemonii; ponadto poddaje je szczegółowej analizie, rozpatrując
wkład licznych późniejszych autorów, którzy inspirowali się koncepcją
Gramsciego.
Wśród elementów tego tła znajduje się więc
zaczerpnięta od Hegla koncepcja społeczeństwa obywatelskiego oraz jego koncepcja
mas społecznych. Warto podkreślić, że omówienie Heglowskiej koncepcji
społeczeństwa obywatelskiego jest poprzedzone przez autora interesującym ujęciem
prehistorii tego pojęcia oraz jest zwieńczone wskazaniem na nowoczesność myślenia
Hegla o naturze dynamiki społecznej.
Szczegółowa rekonstrukcja refleksji Gramsciego na
temat społeczeństwa obywatelskiego zawiera m.in. wskazanie głównych argumentów
krytycznych wobec koncepcji Heglowskiej, który według Gramsciego nie odróżniał
elementów ekonomicznych i politycznych. Istotnym przeobrażeniem Heglowskiego
sposobu myślenia jest uznanie przez Gramsciego, że domeną etyczności,
utożsamianą przez Hegla z państwem, staje się właśnie społeczeństwo
obywatelskie. Z tej racji społeczeństwo obywatelskie w rozumieniu Gramsciego
nie redukuje się do stosunków ekonomicznych i nie może być sprowadzone do
aktywności wytwórczej i handlowej, lecz jest kompleksem stosunków
ideologiczno-kulturowych i duchowych, w których istotną rolę odgrywa „polityka,
moralność, prawo, wolność porządek i samodyscyplina”.
W teorii Gramsciego pojawia się także ideał
społeczeństwa obywatelskiego jako społeczeństwa uregulowanego, a raczej
samoregulującego się, które uzyskuje spójność i jedność na płaszczyźnie
aksjologicznej i kulturowej; ideał ten jest odpowiedzią Gramsciego na
Marksowski postulat zniesienia państwa jako aparatu opresji: w społeczeństwie
zdolnym do samoregulacji aparaty opresji i kontroli miałyby się stać w istocie
zbędne. Proces dochodzenia do tego idealnego stanu nie może się jednak dokonać,
jak sugerował Marks, drogą rewolucji; według Gramsciego przypomina on bowiem
raczej długi marsz, którego kresem jest zanikanie państwa i jego roztapianie
się w społeczeństwie uregulowanym. Jest to odmienny sposób wyrażenia idei o
zastępowaniu prawa za pomocą moralności.
Możliwość realizacji takiego stanu stawia pytanie o
podmiotowość społeczeństwa, w którym ten stan miałby zostać zrealizowany. Tym
samym w centrum uwagi stają kategorie mas społecznych oraz grup
podporządkowanych (subalterne), a
także diagnoza, jaką w odniesieniu do nich formułuje Gramsci. Uznaje on
mianowicie, że masa społeczna składa się ze zbioru biernych, niesamodzielnych,
zmarginalizowanych i wykluczonych podmiotów, które z tej racji sytuują się na
najniższych szczeblach hierarchii społecznej. Stan ich wykluczenia przejawia
się, po pierwsze, na płaszczyźnie politycznego sprawstwa, którego są
pozbawione; po drugie, na płaszczyźnie poznawczym i świadomościowym, albowiem
grupy te nie mają odpowiedniej wiedzy i samowiedzy, a w szczególności nie mają świadomości
własnego wykluczenia, co oznacza, iż nie są w stanie wyobrazić sobie odmiennego
świata i własnej w nim roli; po trzecie zaś, ich wykluczenie dotyczy także
stanu ich kultury. Grupy podporządkowane nie wytwarzają własnych narracji
kulturowych i zadowalają się akceptacją narracji im narzucanych przez grupy
dominujące, lub też, z racji ich świadomościowego upośledzenia, są zdolne do
formułowania jedynie uproszczonych „ekspresji kulturowych” (w terminologii
Gramsciego „folklor”; źródłosłów termin ten oznacza po prostu „mądrość ludową”),
które utrwalają ich pozycję zależności i podporządkowania. Diagnoza ta
wskazuje, że tak opisane masy, jakkolwiek obdarzone żywiołowością i zdolnością
do mobilizacji, nie są w stanie samodzielnie wynieść się na płaszczyznę moralną
i rola ta musi być wypełniona przez czynniki zewnętrzne wobec nich, co wiedzie
do problemu przewodnictwa i kierownictwa na płaszczyźnie politycznej,
intelektualnej i moralnej. Wróblewski podkreśla, że rozumienie przez Gramsciego
mas społecznych jako biernych „uległa dezaktualizacji”, w związku z czym poddaje
ten element Gramsciańskiej teorii hegemonii krytyce oraz unowocześnieniu. Czyni
to m.in. za pomocą wskazania, w jaki sposób kategoria społeczeństwa
obywatelskiego ulegała transformacji u pisarzy takich, jak m.in. Jean L. Cohen,
Andrew Arato i Jürgen Habermas.
Rozdział 2 został poświęcony omówieniu relacji między
państwem a społeczeństwem obywatelskim. Ponownie, w omówieniu Gramsciego
koncepcji państwa autor uwydatnia inspiracje zarówno Heglowskie, jak i
Marksowskie. Jego teoria hegemonii ujmuje państwowość na dwa sposoby. Po
pierwsze, Państwo, jak u Hegla, jest swoistą rzeczywistością etyczną; jako
taka, obejmuje zbiór wartości wspólnotowych, łączących jego obywateli w jedność
polityczną, a także normy obyczaje, charakterystyczne dla tej wspólnoty. Po
drugie jednak Państwo stanowi instrument zabezpieczający interesy władzy
panującej. Odpowiednio do tego Gramsci głosi, że hegemonia obejmuje „metody
miękkie”, tj. te metody, które zmierzają do wytworzenia możliwie najszerszej
zgody, przyzwolenia i aprobaty dla funkcjonującej władzy (direzione), jak również „metody twarde”, a więc takie działania,
które mają zabezpieczać wytworzony konsens społeczny za pomocą instytucji lub
aparatów państwa (dominazione). W
dalszej części tego rozdziału autor rozpatruje pojęcie „wojny pozycyjnej”;
pojęcie to oznacza zbiór działań podejmowanych przez hegemoniczną władzę,
nakierowanych na instytucje społeczeństwa obywatelskiego w celu uzyskania od
niego przyzwolenia, a zarazem działania centrów politycznych, które są gotowe
zagwarantować swoje przyzwolenie za określoną cenę, zaś w przypadku jej
nieuzyskania mogą przeobrazić się w centra opozycyjne. Następnie autor
analizuje zjawisko określane przez Gramsciego mianem „kryzysu hegemonii”. Jest
to moment, w którym władza polityczna traci społeczne przyzwolenie na jej
dalsze panowanie, które ją dotychczas uprawomocniało; Gramsci uznaje ten moment
za czas, w którym „stare umiera, a nowe nie może się urodzić”. Jak argumentuje
w tym rozdziale autor, społeczeństwo obywatelskie wymusza na władzy zabiegi
mające na celu pozyskanie od jego instytucji przyzwolenie na panowanie; ponadto
stanowią one „zaplecze instytucjonalne” wyrażające i gwarantujące owo
przyzwolenie.
W trzecim rozdziale przedmiotem rozważań jest
zagadnienie ideologii jako jednego z najważniejszych narzędzi hegemonii, które
ma na celu sformułowanie obowiązujących zasad interpretacji rzeczywistości sprzyjających
postępowaniu społeczeństwa zgodnemu z oczekiwaniami władzy. Jest rzeczą
wiadomą, że termin ten funkcjonuje w rozmaitych użyciach; autor skupia się na
tych znaczeniach, w których kategoria ideologii nie służy jako epitet odnoszący
się do celowych lub niezamierzonych zniekształceń postrzegania rzeczywistości,
lecz jako termin odnoszący się do procesów wytwarzania narracji o społecznym
usytuowaniu danych podmiotów przez nie same. Autor rozumie ideologię w sposób,
który określa dyskursywnym; z tej racji pojęcie ideologii w tym rozumieniu
zbliża się do pojęcia opinii publicznej, choć naturalnie nie jest z nim
identyczne. Autor jednak nie traci z oczu pejoratywnego znaczenia tego terminu,
w którym odnosi się on do narracji złudnych, iluzorycznych czy zmistyfikowanych,
w rezultacie czego mechanizmy społeczne, w tym funkcjonowanie władzy, ulega
zaciemnieniu, nie zaś rozjaśnieniu. Oba znaczenia terminu „ideologii” są
niezbędne w interpretacji teorii hegemonii Gramsciego, albowiem, jak
argumentuje Wróblewski, posługuje się on tym terminem w obu jego funkcjach. Ma
to po części związek z tym, że sprawowanie władzy hegemonicznej polega na
nieustannym ścieraniu się ideologii panującej z ideologiami wytwarzanymi przez
różne centra i instytucje społeczeństwa obywatelskiego; władza hegemoniczna
polega na narzuceniu swojej ideologicznej opowieści na społeczeństwo i dążeniu
do wypierania ideologii niezależnych od centrum władzy, wytwarzanych przez jego
segmenty. Hegemonia staje się pełna, o ile można tak w ogóle powiedzieć, gdy
dana grupa, sprawująca władzę polityczną, zdoła skutecznie zespolić rozmaite
wartości, idee i znaczenia w spójną narrację, która będzie zbieżna z opowieściami
o świecie społecznym i o sobie samych, formułowanymi przez wszystkie jednostki
i grupy społeczne. W takiej sytuacji panująca grupa społeczna bezapelacyjnie
wygra wojnę pozycyjną z alternatywnymi ośrodkami społeczeństwa obywatelskiego.
Jak zwraca uwagę autor, ideologie przypominają
instytucje: wymagają infrastruktury oraz personelu eksperckiego, który
obsadziwszy te instytucje, zajmie się jej reprodukowaniem i upowszechnianiem.
Gdy idzie o personel tych instytucji, Gramsci odróżnia intelektualistów tradycyjnych
oraz organicznych. Intelektualiści tradycyjni są powiązani z instytucjami
społeczeństwa obywatelskiego, zaś ich samoświadomość jest kształtowana poczuciem
odrębności i niezależności od społeczeństwa zarówno pod względem politycznym,
jak i ekonomicznym. Ta ich cecha pozwala zarazem wskazać na sposób rozumienia
przez Gramsciego intelektualistów organicznych: według niego są oni związani
grupami społecznymi, które reprezentują pod tym względem, iż stanowią oni
wytwór danej grupy, a po drugie, zaprzęgają się do pracy na rzecz osiągania
celów tej grupy. Innymi słowy, intelektualista tradycyjny cechuje się dążeniem
do dystansu wobec rzeczywistości, do obiektywności oraz bezstronności w jej rozumieniu,
natomiast intelektualista organiczny jest samoświadomie zaangażowany i zorientowany
nie tyle na bezstronne opisywanie rzeczywistości, ile na jej aktywne zmienianie,
co czyni m.in. wpływając na samoświadomość i światopogląd określonych grup
społecznych. W tym sensie intelektualiści organiczni spełniają rolę kierowniczą
(direzione) wobec mas i grup
podporządkowanych, które mimo swej spontaniczności wymagają odpowiedniego
ukierunkowania strategicznego i taktycznego w swojej wojnie pozycyjnej z
ośrodkami władzy. Istotnym momentem w teorii hegemonii jest też zadanie przejęcia
intelektualistów tradycyjnych, którzy w każdych zmaganiach o hegemonię są
wartościowym kapitałem politycznym.
Kolejny składnik hegemonii to wzmiankowany już
folklor, wiedza potoczna i zdrowy rozsądek. W celu uchwycenia znaczeń tych pojęć
oraz ich roli w teorii hegemonii autor przeprowadza najpierw ich analizę
filozoficzną. Zdrowy rozsadek autor definiuje jako ustrukturyzowany zbiór
podstawowych przekonań o świecie, następnie zaś rozpatruje go z perspektywy
antropologiczno-socjologicznej, w której zdrowy rozsądek stanowi element
kultury codzienności. Autor wymienia kilka cech lub wartości ewokowanych przez
pojęcie zdrowego rozsądku; są to więc: zrównoważenie w osądach czynach;
praktyczność; ufność w wiedzę empiryczną i dystans wobec idealizowania;
oportunizm i konformizm. Zgodnie z teorią hegemonii, uzyskiwanie aprobaty dla
władzy politycznej musi przebiegać także na płaszczyźnie zdrowego rozsądku, tj.
wiedzy potocznej o świecie, jaką budują i jaką posługują się członkowie
społeczeństwa obywatelskiego. Istotnym problemem omawianym przez autora jest
fakt „pluralizacji” lub de-homogenizacji wiedzy potocznej, będącej skutkiem
przemian nowoczesności. Uzyskiwanie hegemonii musi więc polegać na reintegracji
wiedzy potocznej; autor pokazuje w tym miejscu, w jaki sposób idea narodowości
oraz państwa spełnia tę rolę reintegracyjną m.in. za pomocą budowania poczucia
patriotyzmu. Hegemoniczne działania nakierowane na wiedzę potoczną dokonują się
m.in. za pomocą kształtowania opinii publicznej, stanowiącej kolejną kategorię
teorii hegemonii.
Idee Gramsciego promieniowały na różne sposoby i na
różne dziedziny dociekań społecznych. Wśród formacji intelektualnych, dla
których koncepcja hegemonii miała szczególne znaczenie i które przyczyniły się
do dalszego jej rozwoju, znajdowała się brytyjska szkoła studiów kulturowych z
Birmingham, która została ukształtowana wokół idei myślicieli takich jak
Raymond Williams, Richard Hoggart i Edward P. Thompson (ten ostatni znany jest
w Polsce głównie z krytyki jego poglądów przez Leszka Kołakowskiego), oraz z
inspiracji ich prekursorskich prac z zakresu krytyki społecznej i krytyki
kultury. Autor relacjonuje poglądy tych autorów na tle kontekstu teoretycznego
i społeczno-kulturowego ich twórczości, a następnie rekonstruuje, w jaki sposób
hegemonia w ich ujęciu funkcjonuje w sferze kulturowej. Na uwagę w tym
kontekście zasługuje szerokie rozumienie kultury w pracach Williamsa, który
rozumiał ją jako całościowy sposób życia, obejmujący aspekty materialne,
intelektualne i duchowe. Dodatkową siłę to poszerzone rozumienie kultury
czerpie z przeciwstawienia się wpływowemu (i dotychczas istotnemu) poglądowi
Matthew Arnolda pt. Culture and Anarchy
(1869). Pożyteczne współcześnie pozostaje również rozróżnienie Williamsa na
kulturę centralną, rezydualną i emergentną. Obserwacje Richarda Hoggarta na
temat kultury klasy robotniczej, zawarte w prekursorskim dziele The Uses of Literacy (wyd. ang. 1957)
stanowią zapis początku procesu umasowienia kultury. Nie mniej interesujące
jest przypomnienie interwencji Edwarda Thompsona, który w reakcji na pojmowanie
kultury jako całościowego sposobu życia zrywa z jego holizmem i uznaje ją za
„całościowe pole konfliktu”, w którym rywalizacja nie toczy się w łonie jednej
kultury, lecz jest ścieraniem się wielu kultur, jak również jego
antyesencjalistyczne rozumienie klasy jako zmiennego i dynamicznego procesu,
nie zaś jako trwałej struktury. Ciąg dalszy tego wywodu Wróblewski poświęca
działaniu Centre for Contemporary Cultural Studies, założonemu przez Hoggarta w
Birmingham w 1964 roku, którego działalność znajdowała się pod wpływem pism Gramsciego,
lecz była inspirowana także przez bardzo rozmaite inne idee (zwłaszcza strukturalizm),
sumiennie przypomniane i zrekonstruowane przez autora.
Rozdział wieńczący argumentację książki zawiera wnikliwą dyskusję koncepcji Chantal Mouffe i Ernesto Laclau jako krytycznych
kontynuatorów Gramsciego. Usytuowanie obojga tych myślicieli w historycznym
ciągu wychodzącym od koncepcji Gramsciego i przebiegającym przez brytyjską myśl
historyczną, kulturoznawczą i filozoficzno-polityczną, służy ujawnieniu zarówno
momentów krytycznych twórczości tej dwójki autorów, jak również ich
oryginalnego wkładu do teorii hegemonii. Jest też dla autora sposobnością do
objaśnienia natury rewizji podejmowanych przez Mouffe i Laclau wobec Marksa i
Gramsciego.
Wróblewski skupia się na trzech głównych problemach. Pierwszy
z nich jest rezultatem krytycznej refleksji nad tezami Marksa, która ujawnia,
iż kategorie, jakimi się posługiwał, uległy dezaktualizacji. Do kategorii,
która jest postrzegana jako szczególnie nieaktualna, należy pojęcie klasy. Marksowskie
rozumienie tej klasy zostało skonstruowane w okresie masowego wytwarzania i
reprodukcji klasy robotniczej, która w okresie późniejszym uległa
heterogenizacji, podobnie jak klasa posiadaczy uległa transformacji. W istocie
niektórzy robotnicy, zachowując swój status społeczny robotników, przeobrazili
się zarazem w posiadaczy. Wróblewski rekonstruuje stanowisko Laclau/Mouffe,
którzy zaproponowali sposoby ominięcia tej przeszkody. Wskazuje również, że
Gramsci, jakkolwiek zademonstrował krytyczny stosunek do Marksowskiej filozofii
społecznej, to zachował podział, który do pewnego stopnia przypomina Marksowskie
ujęcie stosunku klasy wyzyskiwaczy i wyzyskiwanych. Gramsciego koncepcja
hegemonii zakłada bowiem zasadniczo istnienie dwóch aktorów zabiegających o
władzę; są to, z jednej strony, podporządkowane grupy społeczne, które są
skupione pod przewodnictwem proletariatu, oraz, z drugiej, burżuazja i
skojarzone z nią ugrupowania.
Kolejny problem, uprzytamniający doniosłość
post-Gramsciańskiej interwencji teoretycznej autorstwa Laclau/Mouffe, dotyczy
samej koncepcji hegemonii i jej roli, jakiej nie dostrzegał sam Gramsci.
Mianowicie argumentują oni, że hegemonia spełnia funkcję budowania tożsamości
politycznej w warunkach liberalno-demokratycznych. Wróblewski, jak oboje
wzmiankowani autorzy, jest zdania, że posługując się post-strukturalistyczną
teorią dyskursu, można poddać teorię hegemonii takiej interpretacji, dzięki
której można uniknąć esencjalistycznych pułapek tradycyjnego marksizmu.
Trzecim zagadnieniem omawianym w kontekście
rekonstrukcji poglądów Laclau i Mouffe, zwłaszcza ostatniej z dwojga
wymienionych autorów, to antagonistyczny i agonistyczny wymiar hegemonii.
Uznanie agonistycznego wymiaru hegemonii polega na podkreśleniu momentu, który
w oczywisty sposób był zawarty w pierwotnej teorii hegemonii Gramsciego, a
mianowicie uznaniu nieredukowalnego konfliktu jako problemu, wobec którego
staje każda próba zbudowania hegemonicznej pozycji politycznej. Tym samym
trafne staje się określenie, według którego hegemonia jest polityczną strategią
radzenia sobie z nieusuwalnym konfliktem społecznym. Ta strategia polityczna
przybiera na gruncie teorii hegemonii formę dążeń do kulturowej, politycznej,
aksjologicznej czy intelektualnej zgody i jedności, oraz, nie wykluczające się
z tym, negocjowanie pomiędzy nieredukowalnie skonfliktowanymi celami, normami
czy wartościami.
Lektura książki ujawnia jeden problem, wobec którego
autor wydaje się nie wypracował ostatecznego stanowiska. Chodzi mianowicie o
kategorię klasy, a zwłaszcza o rozumienie klasy robotniczej. Już w początkowych
partiach książki autor sygnalizuje Heglowskie rozumienie dynamizm społeczny. Po
wtóre, krytycznie odnosi się do esencjalizmu w rozumieniu klasy na gruncie
klasycznego marksizmu oraz rozważa ten problem w trakcie swojej analizy i
rekonstrukcji poglądów Laclau i Mouffe.
Jednocześnie w swoim omówieniu stanowiska Edwarda Thompsona dość
pobieżne wspomina o podejściu do tego problemu, w którym kładzie on nacisk na
procesualność klas.
Jednym z argumentów formułowanych w kontekście
pojęcia klas jest przekonanie, iż współcześnie uległy one, zwłaszcza klasa
robotnicza, intensywnej transformacji. W związku z tym również w gronie
myślicieli o orientacji lewicowej powszechnie akceptuje się powszechnie tezę o
zaniku klasy robotniczej. Wśród współczesnych myślicieli o orientacji lewicowej
tezę tę rozważał życzliwie m.in. wzmiankowany przez Wróblewskiego Perry
Anderson. Głosił on mianowicie, że obecna klasa robotnicza jest mała,
rozproszona i ogląda za dużo telewizji. Pogląd ten wydaje się uzasadniony w
obliczu głębokiej transformacji zarówno kapitalizmu, jak i samej klasy
robotniczej.
Teza o zaniku klasy robotniczej jest uznawana mimo
tego, że liczba ludności szybko przyrasta, coraz większe masy ludzi żyją w
krajach o gospodarce kapitalistycznej, gwałtownie rośnie również masa
wytwarzanych i konsumowanych produktów. Jeżeli jednak liczba konsumentów,
rozmiary i formy popytu oraz masa towarów przyrasta w bezprecedensowym tempie,
to sam ten fakt nakazywałby postawić nad tezą o zaniku klasy robotniczej
przynajmniej znak zapytania, ponieważ zarówno te towary, jak i sam popyt, ktoś
musi wytwarzać.
Bez wątpienia transformacja klasy robotniczej współcześnie
dokonuje się szczególnie intensywnie, co jest skutkiem automatyzacji
wytwarzania, przeobrażeń towarów z przedmiotów materialnych w niematerialne,
przeobrażenia części robotników w posiadaczy, eksportu produkcji do krajów o
tańszej sile roboczej, wreszcie procesów imigracyjnych oraz ewolucji form
zatrudnienia. Przeobrażenia te jednak mają w moim przekonaniu charakter
przygodny i nie odbierają nieustannie przeobrażanej, ale i pomnażanej sile
roboczej jej robotniczego charakteru. Marks doskonale rozumiał, iż kapitalizm
to system wytwarzania i przetwarzania, w tym także wytwarzania i przetwarzania
siły roboczej. Wydaje się również, iż diagnoza o esencjalizmie Marksa w
odniesieniu do klasy robotniczej jest skutkiem swoistej, przestarzałej i
esencjalistycznej właśnie estetyki politycznej, która siłą bezwładności utrzymuje
się także wśród jego obecnych zwolenników i która nakazuje postrzegać robotnika
jako zatrudnionego w wielkiej fabryce, umorusanego mężczyzny o spracowanych
dłoniach. Wiele wskazuje na to, że Marks i jego zwolennicy tak właśnie
pojmowali klasę robotniczą, co świadczy o tym, że i pod tym względem marksizm
wymaga pewnej istotnej korekty. Innymi słowy przypuszczam, że na przeszkodzie w
uznaniu za robotników rozmaitych kategorii współczesnych wytwórców stoi problem
estetyczno-polityczny w stopniu większym, aniżeli się zazwyczaj sądzi.
Jakkolwiek zagadnienie to wykracza poza obszar celów naukowych, jakie postawił
sobie autor, byłoby rzeczą interesującą dowiedzieć się jego poglądu w tej
sprawie.
Przyjęte przez Wróblewskiego podejście pozwoliło mu
zbudować perspektywę teoretyczną, która uwydatnia znaczenie teorii hegemonii
dla współczesnych analiz filozoficzno-politycznych, jak również jej aktualne
postacie i zastosowania. Praca Wróblewskiego to wzorzec dobrej roboty w
zakresie historii myśli politycznej. Autor bowiem postawił sobie zadanie, jakim
jest przepracowanie złożonej koncepcji hegemonii, zapoczątkowanej przez
Gramsciego i rozwijanej następnie przez wielu autorów i liczne szkoły
filozoficzno-polityczne. Zadanie to jest bardzo ambitne i trudne do wykonania;
samo zrekonstruowanie i opracowanie teorii hegemonii Antonio Gramsciego byłoby
więcej niż ważkim osiągnięciem. Fakt, że autor postanowił sięgnąć również do licznych
prac szkoły z Birmingham oraz dzieł Laclau i Mouffe, przyniosło skutek w
postaci niemal całościowego opracowania teorii hegemonii. Tym większe słowa
uznania należą się autorowi, albowiem cel zrealizował on z pełnym powodzeniem. Jego
książka jest prekursorska w literaturze polskiej, jest rzetelnym dziełem o dużym
znaczeniu zarówno teoretycznym, jak i historycznym.
[1] Michał Wróblewski, Hegemonia i
władza. Filozofia polityczna Antonia Gramsciego i jej współczesne kontynuacje,
Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2016, ss. 423
Komentarze
Prześlij komentarz