Z punktu widzenia kobiety



Z punktu widzenia kobiety
  
Aleksandra Derra poświęciła swoją książkę omówieniu kilku nurtów najnowszej feministycznej refleksji nad nauką. Centralnym zagadnieniem, rozpatrywanym wieloaspektowo, jest problem płci społecznej w nauce. Celem autorki jest analiza problemu, w jakie mierze i w jaki sposób założenia badawcze, przyjmowane na gruncie różnych teorii naukowych, zwłaszcza nauk biologicznych, są zdeterminowane przez kulturowo zakorzenione sposoby myślenia o kobiecości i męskości. Innymi słowy, autorka podjęła się zbadania, do jakiego stopnia tradycyjnie ukształtowane ideały wiedzy naukowej, wśród których znajdują się kategorie obiektywności, racjonalności, ścisłości, są w istocie neutralne ze względu na płeć, czy są one raczej ucieleśnieniem męskiego punktu widzenia na relację między podmiotem poznającym a przedmiotem poznania.
Na wstępie zagadnienia te autorka analizuje na płaszczyźnie instytucjonalnej, przytaczając dane na temat udziału kobiet w prowadzonych badaniach naukowych oraz charakteru tego udziału. Znaczną część swej pracy autorka poświęca, co bardziej istotne, analizie tego problemu na płaszczyźnie metodologii i treści dociekań naukowych oraz wartości poznawczych. W zaprojektowanych w ten sposób badaniach przyświeca jej ogólna intencja nadania nauce, jako społecznie wyróżnionemu i uprzywilejowanemu sposobowi poznawania oraz zmieniania rzeczywistości, charakteru bardziej egalitarnego oraz inkluzywnego, a w ten sposób służącego w większym stopniu społeczeństwu i jego dobrostanowi.
Zgodnie z hipotezą badawczą, twierdzenia formułowane na gruncie nauk biologicznych na temat człowieka, jego płci, kobiecości i męskości mogą zawierać potencjał emancypacyjny pod warunkiem, że towarzyszy im namysł nad przyjętą w nich metodologią i statusem tych nauk. Teza ta znajduje w książce wsparcie w wynikach badań przedstawicielek światowej feministycznej krytyki nauki, głównie Donny Haraway, a także w wyliczeniach wskazujących dysproporcje liczby kobiet i mężczyzn uzyskujących stopnie doktorskie w polskich instytucjach badawczych, a liczbą przedstawicieli tych płci uzyskujących wyższe stopnie naukowe.
Wśród szczegółowych zagadnień analizowanych przez autorkę w pierwszej części jej książki znajduje się feministyczna krytyka nauki. Zapoznaje w nim ona czytelnika z wiodącymi ideami feministycznej filozofii nauki, kładącej nacisk na konieczność przekształceń dotychczasowej tradycji naukowej. Wątki te są przedmiotem szczegółowego omówienia w kolejnym rozdziale, w którym autorka dokonuje reinterpretacji nowożytnych ideałów naukowych, formułowanych m.in. przez Bacona, Galileusza, Boyle’a z punktu widzenia wcześniej naszkicowanych założeń krytyki i filozofii nauki.
Część druga książki zawiera analizę licznych problemów związanych z płcią w samej praktyce badawczej. Rozdział czwarty jest studium przemian w dziedzinie badań prymatologicznych. Autorka, która przypisuje tej części swej książki znaczenie centralne, rozpatruje tę dziedzinę jako sferę dociekań naukowych, w której dokonały się daleko idące transformacje wraz z wkroczeniem w nią badaczy płci żeńskiej, co znacznie wpłynęło na przemiany w rozumieniu kohezji i dynamiki grup społecznych tworzonych przez ssaki naczelne. W kolejnym rozdziale przedmiotem rekonstrukcji jest feministyczna krytyka kategorii genu jako narzędzia rozumienia rozmaitych zjawisk biologicznych; w szczególności pojęcie to służy – w niektórych interpretacjach – poszukiwaniu istotowości kobiecej i męskiej. W dalszym ciągu Derra pisze o tym, w jaki sposób feministyczna krytyka i filozofii nauki przyczyniła się do dekonstrukcji tradycyjnego podziału na to, co naturalne, i to, co kulturowe. Jej rozważania w tym obszarze stanowią sposobność do wykazania deficytów dominującego języka nie tylko nauki, ale i filozofii nauki, oraz do postulowania nowego podejścia w praktyce badawczej, które byłoby zorientowane na wykrywanie heterogenicznych czynników determinujących zarówno konstrukcję przedmiotu badań naukowych, jak również konstytucję samych procedur badawczych. Argumentuje również na rzecz uwzględnienia aksjologicznego aspektu praktyki naukowej.
Filozofia feministyczna rozwijała się przez trzy etapy lub „fale”. Na każdym z tych etapów centralne znacznie odgrywały odmienne wartości i kategorie filozoficzno-polityczne. Rozwój myśli feministycznej można bowiem w uproszczeniu ująć za pomocą następstwa idei równości, odmienności i zróżnicowania, charakteryzujących, odpowiednio, każdy z tych etapów. Na etapie pierwszym bowiem wiodącym celem ruchu feministycznego była walka o równość płci. Etap drugi został zdominowany przez rozmaite sposoby podkreślania odmienności obu płci. Na obu pierwszych etapach bipolarna opozycja między tym, co męskie, a tym, co żeńskie zachowuje swą ważność. W odróżnieniu od nich, etap trzeci feminizmu charakteryzuje się dążeniem do dekonstrukcji i  przezwyciężenia tej opozycji oraz licznych innych, jej pokrewnych. Dokonuje się to za pomocą nacisku na ideę zróżnicowania i polimorficzności zarówno samego pojęcia płci, jak również innych binarnych opozycji, dominujących w myśleniu filozoficznym świata zachodniego, tym opozycji między naturą i kulturą. Na każdym z tych etapów przedstawicielki ruchu feministycznego z różną intensywnością i w odmienny sposób podejmowały zagadnienia z zakresu filozofii nauki. Ponieważ autorkę interesuje najnowsza feministyczna refleksja o nauce, to jej wywód, zawierający analizę roli płci w badaniach naukowych na płaszczyźnie instytucjonalnej, teoretycznej i metodologicznej, można zinterpretować jako argumentację na rzecz nie tyle równego traktowania kobiet i mężczyzn w nauce, ani na rzecz nauki „kobiecej” jako odmiennej od nauki „męskiej”, lecz raczej na rzecz akceptacji zróżnicowania i polimorficzności w filozoficznym rozumieniu samej nauki i jej metod. Jest to także argumentacja na rzecz akceptacji zróżnicowania w naukowym rozumieniu natury, nie dającej się układać w ściśle uporządkowane schematy i podziały, które byłyby zdolne obiektywnie i nieomylnie ujmować dynamiczną i metamorficzną rozmaitość bytów w naturze.
Omawiana książka zasługuje na pozytywną uwagę. W pierwszej kolejności należy wskazać na bardzo rozległą i solidną erudycję autorki. Dobra znajomość dyskursu feministycznego, a także obszernej literatury z zakresu feministycznej krytyki nauki, to niewątpliwe atuty tej książki. Książka ta jednak zasługuje na także szereg uwag krytycznych.
Wielokrotne wzmianki teorii doboru naturalnego Karola Darwina w książce Derry układają się w obraz niekompletny, zarówno gdy idzie o niektóre szczegóły rozwoju intelektualnego tego wybitnego uczonego, jak i rekonstrukcję jego teorii ewolucji. Jakkolwiek bowiem narracja autorki zawiera liczne odniesienia do dzieła Darwina pt. Pochodzenie człowieka (1871) to wydaje się, iż przytaczając tę książkę, znajdowała się pod tak wielkim wpływem lektury jego wcześniejszej książki O pochodzeniu gatunków (1859), iż nie zauważa istotnych różnic między teoriami wykładanymi w tych dziełach. Chodzi mianowicie o różnice między jego teorią doboru naturalnego (lub ekologicznego), a jego późniejszą teorią doboru płciowego, która wyjaśniała istotne fakty, których wyjaśnić nie potrafiła jego pierwotna teoria, zwłaszcza te symbolizowane przez słynny problem pawiego ogona. Autorka słusznie więc podkreśla, iż należy pamiętać, że według Darwina dobór naturalny nie jest jedynym czynnikiem przemian gatunków (s. 141), lecz sama wydaje się nie zawsze o tym pamiętać.
Należy bez wątpienia przyznać, że Darwin w żadnej mierze nie może być uznany za protofeministę. Pod tym względem przytoczona przez autorkę opinia, iż przeświadczenia mężczyzn uprawiających naukę na temat kobiet „odzwierciedlają… społeczną i polityczną ideologię XIX wieku” w zupełności stosuje się do Darwina. To twierdzenie w odniesieniu do twórcy teorii ewolucji Derra ilustruje przytaczając książki Antoinette Brown Blackwell czy Elizy Burt Gumble (s. 128), które akceptując zasadnicze jego idee, sprzeciwiały się jego przekonaniu o niższości kobiet. Z pewnością nie da się podważyć wpływu kultury na tezy formułowane w dociekaniach naukowych; wpływ ten stanowi uzasadnienie dla badania relacji między powszechnie funkcjonującymi sądami i przesądami a twierdzeniami formułowanymi w nauce, które, w ślad za zagranicznymi feministycznymi krytyczkami nauki, podjęła autorka. Zarazem jednak należy przypomnieć, iż rozwój koncepcji Darwina znajdował się pod bezpośrednim wpływem kobiet na tyle znacznym, iż nie może być on zlekceważony, zaś rekonstrukcja tego wpływu, której w książce zabrakło, stanowiłaby niebagatelne wsparcie dla zawartej w niej argumentacji.
Znaczący wkład kobiet w proces intelektualny, wiodący Darwina do sformułowania jego teorii doboru seksualnego, sformułowanej w książce Pochodzenie człowieka, ilustruje pewien istotny i dość długotrwały epizod, który w tym kontekście wydaje się istotniejszy niż pojawienie się feministycznych książek bezpośrednio inspirowanych jego teorią. W 1868 roku tj. 9 lat po ukazaniu się pierwszego dzieła Darwina i po ukończeniu kilku pierwszych rozdziałów książki Pochodzenie człowieka, doszło do spotkania Darwina z Frances Power Cobbe, znaną ówcześnie angielską rzeczniczką praw kobiet oraz aktywistką działającą na rzecz praw zwierząt. Epizod ten więc dzieje się na wczesnym etapie pierwszej fali feminizmu. Darwin podzielił się z nią swoim poglądem, według którego wyższość mężczyzn nad kobietami można wyjaśnić za pomocą walki samców o posiadanie samic. Sądził bowiem, że przymus posiadania samic wyposażył samców w żywotność i odwagę, a nawet w organy, którym brakuje samicom i które z tej przyczyny należałoby uznać za nie w pełni wyewoluowane. W odpowiedzi na te poglądy Cobbe, która doskonale znała jego poprzednią książkę o doborze naturalnym i miała świadomość, iż pracuje on obecnie nad problemem doboru seksualnego, zwróciła mu uwagę na „emancypacyjne dzieło Milla” o poddaństwie kobiet. Darwin odpowiedział wówczas, że Mill „nauczyłby się co nieco z biologii” i powtórzył swoje poglądy o wyższości mężczyzn jako wyniku walki o byt, zaś ich specyficzne przymioty uznając za skutek walki o posiadanie kobiet. W odpowiedzi Cobbe zaoferowała się pożyczyć Darwinowi książkę napisaną przez Immanuela Kanta na temat „zmysłu moralnego”, mając najwidoczniej nadzieję na zmianę jego przekonań w tej sprawie. Darwin odmówił przyjęcia książki, jednakże wielokrotne rozmowy w Cobbe wywarły pewien ślad na jego rozumowaniu zawartym w Pochodzenie człowieka. W szczególności czytamy tam, że dobór seksualny nie dokonuje się wyłącznie za pośrednictwem walki o samice między samcami, lecz że to samice odgrywają kluczową rolę w procesie doboru płciowego, który, co warto podkreślić, jest ujmowany przez Darwina w kategoriach estetycznych. Darwin pisze zatem: „Dobór seksualny implikuje, że jednostki bardziej atrakcyjne są wybierane przez płeć przeciwną”[1]. („Kiedy widzimy, jak wielu samców zabiega o względy tej samej samicy, trudno uznać, że związek jest pozostawiony przypadkowi – że mianowicie samica nie dokonuje żadnego wyboru i że nie wywierają na nią żadnego wpływu wspaniałe kolory i inne ornamenty, jakimi jest on przyozdobiony”[2]. „Gdy spoglądamy na ptaka rodzaju męskiego, jak wyszukanie rozpościera swe wdzięczne pióra lub wspaniałe kolory przed samiczką... trudno wątpić w to, że podziwia ona piękno swego męskiego partnera. […] W przypadku znacznej większości zwierząt,… upodobanie dla piękna jest ograniczone,… do atrakcyjności płci przeciwnej”[3].
Warto także wspomnieć, że Cobbe, jako zagorzała przeciwniczka wykorzystywania zwierząt w badaniach naukowych i autorka petycji w tej sprawie (tzw. „Vivisector’s Bill”), stała się czołową oponentką Darwina w kwestii wykorzystywania zwierząt w celach badawczych. Jej starania zakończyły się sukcesem, albowiem podniesiona przez nią kwestia została z życzliwością rozpatrzona przez Royal Society i znalazła pozytywny dla niej finał w Parlamencie, co pobudziło Darwina do publikacji kilku listów w „The Times”, w których ponownie popadł w wiktoriańską retorykę na temat emocjonalności i wrażliwości kobiet oraz formułował przekonanie, że wprowadzony z inicjatywy Cobbe zakaz niektórych eksperymentów naukowych na zwierzętach doprowadzi do zahamowania rozwoju nauki. W okresie późniejszym, również w liście do „The Times”, publicznie obwiniał Cobbe o przesadną wrażliwość na śmierć i „popełnianie zbrodni przeciwko ludzkości” wskutek zahamowania „postępu fizjologii”. Wydaje się więc, że oba aspekty tego epizodu między Darwinem a Cobbe stanowiłyby istotne uzupełnienie argumentacji autorki na rzecz uwzględnienia roli płci w rozumieniu naukowych praktyk badawczych.
Powyżej scharakteryzowałem trzy fale feminizmu za pomocą trzech kategorii, tj., odpowiednio: równości, odmienności i zróżnicowania. Jednym ze znaczących twierdzeń drugiej fali, kładącej nacisk na odmienność tego, co męskie i żeńskie, jest teza Luce Irigaray, według której cywilizacja zachodnia nosi znamiona androcentrycznej racjonalności fallicznej, w ramach której dominującym sposobem myślenia i działania jest podkreślanie indywidualności, osobności, aktywne nastawanie na przedmioty i ludzi, ich „rozkładanie”, penetracja i instrumentalne użytkowanie. Sądzi ona również, że taka relacja do natury wyklucza życie w solidarności ze sobą i w harmonii z naturą. Głosi zarazem, że odmienny model osobowości i społeczeństwa znajduje wyraz w symbolach waginalnych, w którym różne elementy przylegają i zachodzą na siebie[4]. Przedstawiona w rozdziale III analiza wydaje się pozostawać w daleko idącej zgodzie z twierdzeniami Irigaray, choć autorka przytoczonych twierdzeń w książce Derry nie jest wzmiankowana. W rozdziale tym autorka poddaje krytyce nowożytny ideał nauki Bacona-Kartezjusza oraz pokazuje, że znajdował on znaczące wsparcie w metodologicznych postulatach m.in. Roberta Boyle’a oraz zwłaszcza Galileusza, twórcy tzw. „metody padewskiej”, polegającej na „rozkładaniu i ponownym składaniu” przedmiotu poznania. Ponadto w rozdziale tym autorka poświęciła sporo miejsca metaforom podboju i walki z naturą w celu jej opanowania jako elementom ideologii nauki.
Uważam, że w tym kontekście byłoby rzeczą właściwą wzbogacenie analiz autorki o feministyczną refleksję nad metaforami nie tyle wojennymi, które wydają się należeć już do przeszłości, co rywalizacyjnymi, które obecnie w znacznej mierze wyparły poprzednie metafory wojenne, i zdominowały pozytywistyczną i postpozytywistyczną filozofię nauki. Jak wiadomo, stało się to głównie dzięki wkładowi Karla Poppera do filozofii i metodologii nauki. Jego metodologia jest bez wątpienia kontynuacją odrodzeniowej ideologii nauki i oświeceniowych ideałów racjonalnego poznania. Warto również pamiętać, że Popper, który bądź co bądź był autorem ewolucyjnej teorii epistemologicznej, sformułował szereg postulatów metodologicznych, które nie tylko definiują racjonalność i krytycyzm w charakterystyczny sposób jako przymioty naukowości, ale także reguły debaty naukowej. Nieustępliwość, z jaką upierał się przy swojej metodzie krytycznego racjonalizmu, prowokowała niektórych komentatorów do twierdzeń, że narzucał jarzmo krytycznego racjonalizmu na swoich wyznawców. Ponadto wykluczał on z debat o charakterze naukowym zaangażowanie na rzecz określonych proponowanych hipotez, emocjonalność oraz wartości pozaepistemologiczne, podkreślał zaś neutralność, surowość, obiektywność, wnikliwość i ścisłość w poszukiwaniu możliwych ich obaleń.
Argumentacja autorki uzyskałaby również silne wsparcie w analizie prymatologicznych dociekań prac Fransa de Waala i Jessiki Flack, którzy pozostając w ramach darwinowskiego paradygmatu ewolucjonistycznego, dokonali istotnych korekt w rozumieniu zachowań naczelnych. Z ich badań wynika, że naczelne mają zdolność do rozstrzygania konfliktów i do zawierania zgody w sytuacji po konflikcie. De Waal i Flack zwracają w szczególności uwagę, że po poważnym konflikcie między dwoma dorosłymi samcami rolę pojednawczą między nimi odgrywają często samice. Z ich obserwacji nad szympansami wynika, że standardowa praktyka w społeczeństwach ludzkich, jaką jest arbitraż w sporach, jest wykrywalny także wśród innych naczelnych, zaś rolę odbudowywania spójności grupy po konflikcie wypełnia samica. De Waal i Flack podkreślają, że niektóre naczelne potrafią także demonstrować empatię, sympatię i pocieszają się w sytuacji stresu. Podsumowując zgromadzone doświadczenia przytaczani autorzy stwierdzają, że o ile każdy członek stada naczelnych czerpie korzyść ze spójnej, współpracującej grupy, to uzasadnione jest oczekiwanie, iż będzie troszczyć się o społeczeństwo, w którym żyje oraz zabiegać o jego doskonalenie i wzmacnianie[5].  Z pewnością wyniki de Waala i Flack sytuują się bardzo daleko od przekonań, że “jedynym sposobem tworzenia więzi społecznych” jest męska agresja, jak pisze autorka (s. 125). Albowiem to twierdzenie, przytoczone przez autorkę w tym właśnie sformułowaniu, jest na tyle radykalne, iż traci wiarygodność, ponieważ nawet konserwatywni uczeni, uznając konstytutywną rolę agresji na więzi społecznych, nie zaprzeczali roli kobiet w zachowaniu stabilności grup naczelnych.
Na s. 129-131 autorka odnosi się do odkrycia menstruacji u naczelnych i jej roli w konstytucji relacji społecznych. Wzmianka ta skłania mnie do stwierdzenia, iż autorka mogłaby znaleźć dalsze potwierdzenie dla tych twierdzeń w nowatorskich koncepcjach dotyczących ewolucji naczelnych, które wskazują na kluczową rolę przedludzkich samic w ustanawianiu specyficznie ludzkiej kultury. Według jednej z tych teorii, sformułowanej przez Christophera Knighta pod wpływem inspiracji ze strony ewolucyjnej teorii seksualności Paula Turke’a, oraz na podstawie porównań istot ludzkich i szympansów, ludzka kultura ukształtowała się w wyniku ewolucji dlatego, że niektóre naczelne okazały się zdolne do regulowania swych, wcześniej bezładnych, zachowań seksualnych. W szczególności teoria ta głosi, że żyjące w grupie przedludzkie samice ustanowiły zasadę swej seksualnej niedotykalności w okresie menstruacji. Tym sposobem udało się im zmusić samce do znalezienia sobie na pewien czas innego zajęcia niż wymuszany na nich seks; zajęciem tym było m.in. gromadzenie żywności, które stawało się przedmiotem zbiorowej konsumpcji po zakończeniu okresu seksualnej niedotykalności. Ponadto praktyka ta, obok tego, iż sprzyjała pozyskiwaniu pożywienia przez grupę, a w ten sposób wzmacniała szanse na jej przetrwanie, miała także skutek polegający na przymuszeniu samców do zachowań monogamicznych. W ten sposób nie tylko zaczęły uczestniczyć one w poczynaniu potomstwa, lecz także zostały zmuszone do udziału w jego wychowywaniu, co zwiększało w jeszcze większym stopniu szanse przetrwania przedludzi, którzy w ten sposób wyewoluowali. Kluczową rolę w tym procesie odegrał m.in. ewolucyjnie ukształtowany mechanizm menstrualnej synchronizacji wśród przedludzkich samic, który legł u podłoża ich wzajemnych stosunków solidarności w ich zbiorowej relacji z samcami. Jak głosi Knight, samice naczelnych stały się kobietami, gdy znalazłszy się w wymuszonej przez sytuację solidarności, zaczęły zbiorowo korzystać z własnych zasobów biologicznych, nadając swej menstrualnej krwi społecznie skonstruowane znaczenie jako symbolu ich nienaruszalności. Według Knighta, wynikająca stąd zasada, stanowiąca w istocie zakaz gwałtu, była pierwszą zasadą kulturową i fundamentem, na którym zbudowane zostały wszystkie inne zasady. Innymi słowy, społeczeństwa przedludzkie nabrały bardziej egalitarnego charakteru dzięki specyficznie ukształtowanym przez ewolucję samicom[6].
Stylistyka wypowiedzi, jaką posłużyła się autorka w swojej rekonstrukcji momentu, w którym kobiety wkroczyły do badań prymatologicznych sugeruje, iż dokonało się to w znacznej mierze dzięki… mężczyznom. Pisząc bowiem o tym przełomie, wzmiankuje ona o roli Louisa Leakleya jako „patrona naukowego i mentora” Goodall, Fossey i Galdikas, a także o tym, że „pozostawił [on] wolną rękę” wspieranym przez siebie kobietom, traktując w istocie ich przymioty, w tym spostrzegawczość, uważność (s. 120), w instrumentalny sposób. Innymi słowy, wynikałoby stąd, że uwzględnienie kobiecej roli i perspektywy w badaniach prymatologicznych dokonało się nie tyle dzięki ich własnej inicjatywie, co raczej dzięki patronatowi męskiemu i na męskie zapotrzebowanie. Prymatologa zatem, jako dyscyplina naukowa, przeobraziła się (s. 118-120) w domenę kobiecą z racji odzwierciedlających nie tyle autentyczną podmiotowość badawczą samych kobiet, co raczej decyzję o ich instrumentalnym wykorzystaniu przez męskich badaczy. Jeżeli tak faktycznie było, to skłania to do postawienia pytania, w jakiej mierze współczesna prymatologia rzeczywiście realizuje ideał nauki autentycznie zróżnicowanej w swoich podejściach badawczych w zgodzie z ideałem  „zróżnicowania”, za którym opowiada się autorka.
Autorka zauważa również, że prymatologa stała się częścią kultury popularnej (s. 116). Jest tak istotnie; do przytaczanych przez nią faktów warto dodać, że podjęty przez nią wątek feministycznych problemów na gruncie prymatologii doczekał się także interesującego odzwierciedlenia w popularnej literaturze współczesnej. Mam na myśli powieść Williama Boyda pt. Brazavillle Beach [7], która jest zajmującym studium problemów udziału kobiet w badaniach prymatologicznych, opartym na naukowych konsultacjach z czołowymi prymatologami i filozofiami, w tym z Jane Goodall i Thomasem Nagelem,. Przedmiotem powieści Boyda jest głównie problem relacji kobiet do mężczyzn odgrywających wiodącą rolę w tych badaniach w sensie instytucjonalnym; Boyd podejmuje także kwestię ideologicznych przekonań, powziętych uprzednio przed przystąpieniem do badań oraz tego, w jaki sposób owe ideologiczne przekonania utrudniają percepcję i interpretację realnych zachowań naczelnych. Innymi słowy, powieść Boyda w istotnej mierze mówi o tych samych zagadnieniach, które w swojej książce Derra.
Wskazane powyżej historyczne fakty i dane oraz inne świadectwa wpływu kobiet na rozwój nauki stanowiłyby nie tylko znaczne uzupełnienie dla argumentacji autorki, ale także przyczyniłyby się do poszerzenia naszkicowanej przez nią perspektywy.


Adam Chmielewski


[1] Descent of Man and Selection in Relation to Sex, Penguin Books, London 2004, s. 375.
[2] Ibid., s. 375.
[3] Ibid., s. 135.
[4] Luce Irigaray The Sex Which Is Not One, 1985.
[5] Por. Jessica C. Flack, Frans B. M. de Waal, “Any Animal Whatever’. Darwinian Building Blocks of Morality in Monkeys and Apes, w: Evolutionary Origins of Morality, 2000.
[6] Por. Christopher Knight, Blood Relations: Menstruation and the Origins of Culture, Yale University Press, Yale 1991.
[7] HarperCollins 1991.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Hayek, prawo i polityka

Kościół katolicki wobec nowoczesności

Politics and Recognition. Towards a New Political Aesthetics