Wspomnienie o Leszku Kołakowskim
Leszek Kołakowski urodził się 23 października
1927 roku w Radomiu w rodzinie inteligenckiej. Jego umysłowość ukształtowała
się pod wpływem ojca, Jerzego Kołakowskiego, który wychowywał syna w duchu
postępu i wolnomyślicielstwa. Leszek Kołakowski, najznaczniejsza postać
polskiej powojennej filozofii, zmarł 17 lipca 2009 roku w Oksfordzie,.
W czasie okupacji Leszek Kołakowski
ukończył tajne liceum, po wojnie zaś, w trybie eksternistycznym, uzyskał
świadectwo dojrzałości. W latach 1945-1948 studiował filozofię na Uniwersytecie
Łódzkim; jego nauczycielami byli między innymi Janina i Tadeusz Kotarbiński,
Kazimierz Ajdukiewicz, Maria Ossowska, Józef Chałasiński oraz Henryk Mehlberg.
W czasie studiów był związany z lewicowym ruchem społecznym i marksizmem; w
1945 roku wstąpił do Akademickiego Związku Walki Młodych „Życie” i do PPR.
Studia łączył także z obowiązkami asystenta profesora Kotarbińskiego. Pracę
magisterską poświęcił zagadnieniu prawa natury. W doktoracie, który uzyskał w
1953 roku na Uniwersytecie Warszawskim, podjął problem wolności w filozofii
Benedykta Spinozy. Od 1959 roku kierował Katedrą Filozofii Nowożytnej na
Uniwersytecie Warszawskim oraz zajmował stanowisko w Instytucie Filozofii i
Socjologii Polskiej Akademii Nauk.
Z Bronisławem Baczką, Krzysztofem
Pomianem, Jerzym Szackim, Andrzejem Walickim i innymi współtworzył warszawską
szkołę historyków idei. Należał do największych indywidualności warszawskiego,
a niebawem także krajowego środowiska filozoficznego. Jego ówczesna radykalna i
niekonformistyczna postawa uległa z czasem głębokiej przemianie. Jej skutkiem
było sformułowana przezeń krytyka marksizmu oraz praktyki realnego socjalizmu,
w tym polityki partii komunistycznej. Po 1954 roku obwiniono go o odchylenia od
marksizmu-leninizmu i został uznany za rewizjonistę. W latach 1955-1956
opowiadał się za zerwaniem ze stalinizmem i oraz za demokratyzacją życia
politycznego w Polsce. W okresie tym publikował swoje prace na łamach „Po Prostu”,
„Nowej Kultury” i innych czasopism. W przełomowym eseju z 1959 roku pt. Kapłan i błazen. Rozważania o teologicznym dziedzictwie współczesnego myślenia,
odrzuciwszy postawę „kapłana” stojącego na straży dogmatów, opowiedział się po
stronie postawy „błazna”, tj. filozofii krytycznej, kwestionującej oczywiste
dotąd prawdy.
Po jego krytycznym wystąpieniu,
wygłoszonym na Uniwersytecie Warszawskim z okazji w dziesiątej rocznicy
protestów, do jakich doszło w Polsce w październiku 1956 roku, Leszek
Kołakowski, wraz z Krzysztofem Pomianem, został usunięty z PZPR. W marcu 1968
roku grupa czołowych intelektualistów polskich została pozbawiona stanowisk
profesorskich na tym uniwersytecie. Byli to m.in. Bronisław Baczko, Zygmunt
Bauman, Włodzimierz Brus, Maria Hirszowicz i Stefan Morawski; w grupie tej
znalazł się także Leszek Kołakowski. W listopadzie 1968 roku wyemigrował do
Kanady i objął profesurę na Uniwersytecie McGill w Montrealu. Następnie
otrzymał katedrę na University of California w Berkeley. Pracował także na
Uniwersytecie Yale, był również członkiem Komitetu Myśli Społecznej na
University of Chicago. W roku 1970 przeniósł się do Oxfordu, gdzie otrzymał
godność Senior Research Fellow w All Souls College; w Oxfordzie pracował do
końca swojego życia.
Leszek Kołakowski opublikował ponad 30
książek. Do najważniejszych należą: Światopogląd
i życie codzienne (1957); Jednostka i nieskończoność. Wolność i
antynomie wolności w filozofii Spinozy (1958); Świadomość religijna i
więź kościelna. Studia nad chrześcijaństwem bezwyznaniowym siedemnastego wieku
(1965); Rozmowy z diabłem (1965); Filozofia pozytywistyczna. Od
Hume’a do Koła Wiedeńskiego (1966,
wznowiona w 2003 z bibliografią uzupełnioną przez niżej podpisanego); Kultura
i fetysze (1967); Obecność mitu (1972). Jego liczne drobniejsze
artykuły zostały zebrane w trzech tomach pt.
Pochwała niekonsekwencji. Pisma
rozproszone z lat 1955-1968 (1989). Trwałe międzynarodowe uznanie
przyniosła mu jego trzytomowe dzieło Główne nurty marksizmu. Powstanie -
rozwój - rozkład (1976-78). Opublikował także pracę o filozofii Bergsona
(1985) oraz Husserl i poszukiwanie pewności (1990).
W późniejszych latach całkowicie odszedł
od filozofii politycznej; coraz więcej w jego twórczości zajmowała filozoficzna
refleksja o religii. Świadectwem tego zainteresowania są jego książki: Czy
diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań (1982); Jeśli Boga nie ma...
O Bogu, Diable, Grzechu i innych zmartwieniach tak zwanej filozofii religii
(1987); Horror metafizyczny (1988); Bóg nam nic nie jest dłużny.
Krótka uwaga o religii Pascala i o duchu jansenizmu (1994). O co nas
pytają wielcy filozofowie (2004).
Leszek Kołakowski był członkiem
rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk, Bawarskiej Akademii Nauk, Amerykańskiej
Akademii Sztuki i Nauki, Akademii Brytyjskiej. W 1977 roku został laureatem
prestiżowej Pokojowej Nagrody Księgarzy Niemieckich, Nagrody Erazma
Międzynarodowego Instytutu Filozofii, Akademii Brytyjskiej, Amerykańskiej
Akademii Sztuki oraz laureatem licznych nagród i wyróżnień. Wśród tych wyróżnień
znalazły się honorowa nagroda Klubu Krzywego Koła (1961), nagroda
polsko-amerykańskiej Fundacji im. Jurzykowskiego (1969); Pokojowa Nagroda
Księgarzy Niemieckich (1977); Prix Europeen d’Essai (1980); prestiżowa
holenderska Nagroda Erazma (1983); nagroda im. J. Parandowskiego, przyznana
przez Polski PEN Club (1992); włoska Nagroda Nomino 1997, przyznawana dla
„mistrza naszych czasów”, nadana Kołakowskiemu za „głęboką oryginalność myśli,
która uwidoczniła się w opozycji przeciwko wszelkiego dogmatyzmowi i
totalitaryzmowi oraz w solidarności z tymi, którzy cierpią fizycznie i
moralnie”. W 1998 roku został udekorowany przez Prezydenta Aleksandra
Kwaśniewskiego najwyższym polskim odznaczeniem, Orderem Orła Białego.
W 2003 został pierwszym laureatem nagrody
im. Johna W. Kluge, ufundowanej przez Bibliotekę Kongresową Stanów
Zjednoczonych Ameryki Północnej za całokształt osiągnięć w obszarze humanistyki
i nauk społecznych, uznawanej za równoważną nagrodzie Nobla. Uzasadnieniem
wyróżnienia dla Kołakowskiego były nie tylko jego osiągnięcia naukowe, ale
także „namacalna rola, jaką jego dzieła odegrały we współczesnych mu ważkich
wydarzeniach politycznych”, oraz fakt, że jego „głos miał fundamentalne
znaczenie dla losu Polski i wpływał na całą Europę”.
Leszek Kołakowski był obywatelem honorowym
swojego rodzinnego miasta Radomia. Otrzymał także doktoraty honoris causa
wielu uniwersytetów, w tym polskich uczelni: Uniwersytetu Łódzkiego (1992),
Gdańskiego (1997) i Szczecińskiego (2001).
Dnia 30 września 2002 roku również Senat
Uniwersytetu Wrocławskiego nadał Mu tytuł doktora honoris causa.
Zaszczytny tytuł doktora honorowego został Mu przyznany jako wyraz uznania
społeczności akademickiej naszej Uczelni dla postawy Profesora Kołakowskiego,
jego pracy i dzieła, oraz stanowił uhonorowanie Jego wieloletniego trudu i
zaangażowania w sprawy filozofii i nauki, propagowanie polskiej myśli w
świecie, a także zaangażowania w najbardziej żywotne problemy naszego kraju. To
najwyższe wyróżnienie akademickie, przyznane przez społeczność Uniwersytetu
Wrocławskiego, Leszek Kołakowski odebrał dnia 26 listopada 2002 roku, w trzy
dni po swych 75 urodzinach. Uroczystość ta stanowiła jedno z najważniejszych
wydarzeń jubileuszowego roku akademickiego 2002-2003, w którym Uniwersytet Wrocławski
świętował 300-lecie tradycji akademickiego nauczania we Wrocławiu.
Miałem szczęście znać Leszka Kołakowskiego
osobiście. Popadając w odrobinę przesady mogę nawet uważać się za jego
studenta. Albowiem szczęśliwy zbieg okoliczności, który umożliwił mi studia na
Uniwersytecie w Oxfordzie, dał mi także sposobność uczestnictwa w jego
seminarium w All Souls College w roku akademickim 1988-1989. Jak to było w
przypadku większości filozofów w Polsce, możliwość słuchania go była w istocie
jednym z najsilniejszych motywów do mojego zabiegania o te studia.
Po przybyciu do Oxfordu jednak zdawało
się, że to moje marzenie się nie spełni. Przed każdym trymestrem władze
Uniwersytetu w Oxfordzie publikują „University Gazette”, zawierającą informacje
o zajęciach prowadzonych przez uczonych pracujących w kolegiach oxfordzkich i
na samym Uniwersytecie. Mój zawód był ogromny, gdy październikowe wydanie tej
gazety nie zawierało informacji o jego zajęciach. Okazało się wszelako, że
Kołakowski nie ogłosił swoich wykładów w tym oficjalnym informatorze, lecz w
skromnym, powielanym okólniku, upowszechnionym w kilka dni później. Zajęcia
odbywały się w jego pokojach w All Souls, znanych widzom telewizyjnym z jego
cyklu „O co pytają nas wielcy filozofowie”. Krzesła pokoju, w którym Kołakowski
prowadził swój wykład, zapełniały się głównie studentami z Europy Wschodniej,
którym studia w Oxfordzie umożliwiała szczodrobliwość George’a Sorosa oraz
pracowitość i zmysł organizacyjny profesora Zbigniewa Pełczyńskiego, również
doktora honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego.
Kołakowski mówił wtedy o Pascalu; treść
jego ówczesnych wykładów znalazła się w jego późniejszej książce Bóg nam nic
nie jest dłużny. Krótka uwaga o religii Pascala i o duchu jansenizmu
(1994). Kilkakrotnie jego wykłady przerywali goście z Polski, przywożąc
wiadomości bezpośrednio z obrad Okrągłego Stołu i dzieląc się nimi z
Kołakowskim oraz ze słuchaczami jego wykładów. Mimo wieloletniego emigracyjnego
oddalenia miał doskonałą orientację w sytuacji w kraju, zaś Jego komentarze do
tych sprawozdań stanowiły dla mnie ważką wskazówkę polityczną w moich
przyszłych postanowieniach. Jednym z pierwszych tekstów, jaki opublikowałem po
powrocie do kraju, był Jego ważki tekst pt. Jałta,
opublikowany w „International Herald Tribune” z 5 lutego 1990 roku. Kołakowski
reinterpretował w nim ustalenia porozumienia jałtańskie w sposób, który nie
mógł się spodobać radykalnej prawicy polskiej; w tym gorącym dla Polski i
Europy okresie posuwała się ona bowiem do żądań zmiany wschodnich granic Polski[1]. Miał więc rację
jeden laudatorów Kołakowskiego, gdy mówił, że jego głos miał fundamentalne
znaczenie dla losu Polski i wpływał na całą Europę. Z pewnością jego głos miał,
i będzie miał, takie znaczenie dla mnie.
Po raz kolejny spotkałem go we wrześniu
1991 roku, gdy w Sali Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego został laureatem
nagrody wrocławskiego miesięcznika „Odra”. Nasze ostatnie osobiste spotkanie
odbyło się dnia 26 listopada 2002 roku, gdy przybył na Uniwersytet Wrocławski,
aby przyjąć laur doktora honorowego naszej Uczelni.
Do naszej ostatniej wymiany
korespondencyjnej doszło całkiem niedawno, krótko przed jego śmiercią.
Układając plany przyszłego wydania „Studia Philosophica Wratislaviensia”, który
ma być poświęcony dziedzictwu Karola Marksa, uznałem za stosowne skierować
zaproszenie do udziału w tym tomie do Leszka Kołakowskiego; uczyniłem to, choć
miałem świadomość jego słabej kondycji. Do listu dołączyłem pierwszy numer
naszych „Studiów” z 2009 roku, poświęcony konfrontacji między liberalną i
autorytarną filozofią polityczną. W odpowiedzi otrzymałem od Kołakowskiego list
napisany odręcznie na karcie pocztowej:
24.
6. 2009
Szanowny
Kolego,
Wielkie
dzięki za przyjacielski list i za numer pisma. Postaram się, oczywiście,
by mi choćby częściowo go przeczytano (sam nie mogę czytać z powodu
upośledzenia wzroku) tematy bowiem bardzo mnie ciekawią. Dzięki też za zachętę
do napisania eseju do pisma. Będę o tym myślał, nie wiem, czy się uda, bo
ostatnio prawie nie piszę. W każdym razie nie będę pisał o Marksie, bo zerwałem
z tym tematem przed wieloma laty.
Najserdeczniej
pozdrawiam,
Leszek
Kołakowski
(Przepraszam za moje
bazgroły, to też wynik wzroku niedoskonałego.)
Kartka ta, która jest być może jednym z
ostatnich autografów Leszka Kołakowskiego, była dla mnie źródłem znacznego
wzruszenia. Oto bowiem Leszek Kołakowski, człowiek cieszący się bardzo wielkim
uznaniem całego świata, mimo choroby i daleko posuniętej wady wzroku, podejmuje
duży wysiłek, aby odręcznie napisać list z podziękowaniem za przesyłkę, która
zapewne była jedną bardzo licznych, jakie codziennie otrzymywał, a ponadto
przeprasza za swoje, jak pisze, „bazgroły”. I choć pisał do
człowieka, którego pamiętał jako studenta i cenił jako tłumacza, to przecież
przez dziesięciolecia liczba jego studentów musiała urosnąć w ogromną gromadę.
Ten ostatni jego wobec mnie gest jest dla
mnie czymś znacznie więcej aniżeli tylko aktem godnego uwagi wysiłku, aby
przełamując słabość, zachować się w uprzejmy sposób. Ten gest rozumiem jako
dowód wielkiej kultury osobistej i szacunku, z jakimi odnosił się do innych.
Nakaz wewnętrzny, jaki musiał Nim powodować, aby mimo słabości ów gest wykonać
oznacza dla mnie, że nie traktował on swej choroby jako wystarczającego
usprawiedliwienia, aby w ogóle nie odpisywać na mój list, choć przecież mógł
tak uczynić. Mógł bowiem postąpić tak, jak każdy z nas codziennie postępuje,
ignorując nie tylko otrzymywaną korespondencję, ale także innych ludzi, choć
często nie mamy po temu żadnego usprawiedliwienia ani w ciężkiej chorobie, ani
w słabości wzroku. Z pewnością sam fakt, że sami nigdy nie chcemy być
ignorowani, winniśmy po Kantowsku rozumieć jako nakaz, aby nie ignorować
innych, którzy oczekują od nas wzajemności.
Ten kartonik zapisany Jego ręką tuż przed
odejściem pozostanie więc dla mnie materialnym dowodem pewnej ważkiej lekcji
moralnej.
Dnia 30 września 2002 roku Senat
Uniwersytetu Wrocławskiego nadał Kołakowskiemu tytuł doktora honoris causa.
Zaszczytny tytuł doktora honorowego został mu przyznany jako wyraz uznania
społeczności akademickiej naszej Uczelni dla postawy Profesora Kołakowskiego,
jego pracy i dzieła, i stanowił uhonorowanie Jego wieloletniego trudu i
zaangażowania w sprawy filozofii i nauki, propagowanie polskiej myśli w
świecie, zaangażowania w najbardziej żywotne problemy naszego kraju. To
najwyższe wyróżnienie akademickie, przyznane przez społeczność Uniwersytetu
Wrocławskiego, Leszek Kołakowski odebrał dnia 26 listopada 2002 roku, w trzy
dni po swych 75 urodzinach. Uroczystość ta stanowiła jedno z najważniejszych
wydarzeń jubileuszowego roku akademickiego 2002-2003, w którym Uniwersytet
Wrocławski świętował 300-lecie tradycji akademickiego nauczania we Wrocławiu.
W zaimprowizowanej przemowie dziękczynnej
Leszek Kołakowski w następujący sposób uzasadniał wagę i znacznie studiów
humanistycznych: „Przyznaję, że jestem bardzo przywiązany do tradycyjnej idei universitas,
do tradycyjnej idei uniwersytetu jako miejsca, gdzie nie zawodowe umiejętności
czy sprawności są przekazywane, ale gdzie przekazywane są fundamenty naszej kultury,
bez których byśmy się cywilizacyjnie i kulturalni zniszczyli. (…) Jest taki
sposób myślenia, który daje się wyrazić mniej więcej tak: ‘każdemu wolno, jeśli
chce studiować język Hetytów, japońskie ogrody Zen, albo różnice między św.
Augustynem i św. Cyprianem w interpretacji sakramentu chrztu. Wolno ludziom się
tego uczyć, ale dlaczegóż podatnik miałby płacić za kultywowanie tych
egzotycznych zainteresowań?’ To jest zły argument. Bo oczywiście niepodobna
podać wymiernych korzyści, jakie każdy poszczególny podatnik miałby otrzymywać
z tego tytułu, że ktoś inny studiuje język Hetytów albo japońskie ogrody Zen.
Kultura nasza zawiera olbrzymie połacie, które wydawałoby się, że nie są
potrzebne. (…) Są jednak rzeczy, których nie można do garnka włożyć, w które
nie można się ubrać, ale jednak kultura z nich właśnie żyje i są one konieczne
po to, żeby kultura istniała. Jeżeli tak zwana kultura ‘bezinteresowna’ jest
uważana za luksus, to tylko dlatego, że sama ludzkość w pewnym znaczeniu jest
luksusem natury. Bezużyteczność taka jest właśnie bezużytecznością pozorną, bo
praktyczne wysilenia ludzi, również te pomysły, które służą praktycznemu życiu,
w znacznej większości nigdy nie powstałyby, gdyby nie miały fundamentów w
ogólnych podstawach życia kulturalnego”.
Leszek Kołakowski był filozofem i
nauczycielem filozofii. Jego nauczanie jednak nie daje się ani zamknąć ani w
pełni ująć nawet w obszernych i luźnych ramach filozofii akademickiej. Kiedy
przyszło do rozstrzygnięcia na forum Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego, czy
Leszkowi Kołakowskiemu przyznać Złoty Medal naszej Uczelni, czy też doktorat honoris causa, ówczesny Rektor wezwał
mnie do zajęcia stanowiska w tej sprawie. Odrzekłem wtedy, że chociaż
Kołakowski jako filozof nie miał tak ścisłych związków z uczonymi naszego
Uniwersytetu jak inni jego honorowi laureaci, to jego dzieło bez cienia
wątpliwości zasługuje na najwyższe wyróżnienie akademickie, jakim jest doktorat
honorowy, ponieważ za pośrednictwem swoich książek był nauczycielem nie tylko
akademickich filozofów, ale nas wszystkich: nie tylko uczonych rozmaitych
dyscyplin naukowych, humanistycznych i ścisłych, lecz całej inteligencji w
naszym kraju.
Leszek Kołakowski był bowiem nie tylko
filozofem akademickim. Był poszukiwaczem mądrości, mędrcem, który nie bał się
błądzić ani nie bał się swoich błędów naprawiać. Nam wszystkim zaś, dzięki swej
pracowitości i wrażliwości, pozwalał czerpać naukę z Jego poszukiwań.
[1]
Por.
Miesięcznik „Odra”, 1990, 9, ss.
24-25 oraz: Leszek Kołakowski,
Niepewność epoki demokracji, Znak, Kraków 2014, ss. 29-34
Komentarze
Prześlij komentarz