Twarze etnocentryzmu
W książce E pluribus unum? Andrzej Szahaj podjął aktualny temat
wiążący się z zagadnieniem wielokulturowości oraz politycznej poprawności.
Omawia we niej także szereg problemów filozoficzno-politycznych, jakie
zagadnienia te wywołały na gruncie amerykańskiej filozofii politycznej,
zwłaszcza w wyniku konfrontacji zwolenników idei wielokulturowości z
liberalizmem.
Praca poświęcona jest m.in. zagadnieniom asymilacjonizmu i
wielokulturowości na gruncie społeczeństwa amerykańskiego, kwestii relacji
między ideologią wielokulturowości a ideą republikanizmu, stosunkowi filozofii
feministycznej do idei wielokulturowości, zagadnieniu globalizacji w relacji do
wielokulturowości oraz wielu innym problemom.
W książce Szahaja czytelnik znajdzie relacje ze stanowisk
ukształtowanych na gruncie amerykańskiej filozofii politycznej w odniesieniu do
kwestii generowanych przez wielokulturowość oraz sprawozdania ze sporów między
tymi stanowiskami. Wśród autorów omawianych przez Szahaja w tej książce
znajdują się Charles Taylor, Will Kymlicka, Stanley Fish, Nancy Fraser, Yael
Tamir, Arthur Schlesinger Jr., John Gray, Jurgen Habermas, Richar Rorty i John
Rawls, oraz długi szereg innych. Praca ponadto została zaopatrzona we wstęp, w
którym Autor zdaje relację ze swoich osobistych doświadczeń z wielokulturową
praktyką na gruncie amerykańskim, bogate przypisy, obszerną bibliografią
poruszanych zagadnień oraz streszczenie głównych idei książki w języku
angielskim.
W sposób charakterystyczny dla swojej twórczości, Szahaj wyraża swoje
poglądy i opinie na omawiane tematy za pośrednictwem deklaracji zgody lub
niezgody z autorami poszczególnych stanowisk wobec zagadnienia
wielokulturowości i politycznej poprawności. Główne zagadnienia podjęte w
omawianej książce ujmuje z perspektywy swych uprzednich doświadczeń; mam na
myśli zwłaszcza stanowisko liberalizmu, jakie Szahaj wypracował w jednej ze
swych wcześniejszych książek, a mianowicie Jednostka czy wspólnota? Spór
liberałów z komunitarystami a „sprawa polska”, (Aletheia, Warszawa 2000).
Można powiedzieć, że różne propozycje prowadzenia polityki społecznej zgodnej z
postulatami wielokulturowości i politycznej poprawności są oceniane przez
Autora z perspektywy tego, w jakiej mierze są one zgodne (lub też stają w
konflikcie) z liberalizmem ukształtowanym na gruncie koncepcji przedstawionych
przez Johna Rawlsa i Richarda Rorty’ego; ich założenia bowiem stanowią podstawę
tej wersji liberalizmu, w obronie której staje Szahaj również w omawianej
książce.
Szahaj podkreśla, że problemy wielokulturowości i politycznej
poprawności nie stanowią czołowego zagadnienia na gruncie polskim, albowiem
obecna Polska, z racji społeczno-historycznych i ekonomicznych, w bardzo
znikomej mierze boryka się z problemami społecznymi wynikającymi z napływu
ludności etnicznie obcej. To słuszne stwierdzenie należałoby poddać pewnym
kwalifikacjom, albowiem pewne regiony Polski (np. Śląsk, Kaszuby) są obszarem
debat o charakterze analogicznym do sporów o miejsce i rolę grup etnicznych w
USA; debat tym bardziej aktualnych, że w świetle planowanego nowego
ustawodawstwa, które całe szczęście nie weszło w życie w planowanej formie,
mniejszościowe grupy etniczne na terenie Polski miały utracić prawo do
publicznego korzystania ze swego języka w sytuacji, gdy stanowią mniej niż 50%
ludności zamieszkujących daną jednostkę terytorialną w Polsce. Ponadto w
Polsce, która w wyniku II wojny światowej została terytorialnie przesunięta ze
wschodu na zachód, problem ten ma ponadto wymiar historyczny i dotyczy
gotowości uznania obcej etnicznie i kulturowo przeszłości regionów
zamieszkiwanych obecnie przez ludność polską (Dolny Śląsk, dawne Prusy
Wschodnie i Zachodnie), a także dotyczy praw ludności etnicznie polskiej,
zamieszkującej m.in. Zachodnią Ukrainę, Litwę i Białoruś.
Książka Szahaja ma doniosłe znaczenie ze względu na to, że jego praca
jest jedną z prekursorskich rozpraw w polskiej literaturze filozoficznej, w
której amerykańska debata na temat wielokulturowości została potraktowana w
sposób wyczerpujący, wnikliwy i całościowy. Ponadto, dzięki zaprezentowanej
argumentacji Autora, na jaw wychodzi między innymi szereg problemów, przed
jakimi staje nowoczesny, czy raczej ponowoczesny liberalizm.
Wśród zagadnień poruszonych przez Autora na szczególną uwagę zasługuje
jego omówienie problemu uniwersalności liberalizmu. Liberalizm w wersji
wypracowanej przez Szahaja w poprzednich jego opiniach nosił wyraźne cechy
uniwersalizmu. Obecnie jednak, w konfrontacji z problemem politycznym, jakim
jest wielokulturowość, Szahaj wydaje się odczuwać konieczność rewizji swego
stanowiska na rzecz liberalizmu bardziej zlokalizowanego, tj. pozbawionego cech
uniwersalnych, który jest do pewnego stopnia zbieżny z twierdzeniami niektórych
komunitarian dążących do wykazania, iż liberalizm jest jedną z licznych
tradycji polityczno-filozoficznych, które powstały w określonym okresie i
konkretnych okolicznościach historycznych, i z tych powodów może nie stanowić
adekwatnej odpowiedzi filozoficznej na problemy społeczno-polityczne, a
zwłaszcza geopolityczne, jakie rodzą się w na gruncie różnych wspólnot w
dzisiejszym, globalizującym się świecie. Autor twierdzi zarazem, że nie zmienia
to istoty samej doktryny, w szczególności typowego dla niej indywidualizmu (lub
atomizmu), lecz jedynie charakter jej uzasadnienia (s. 92 i in.). Ściśle
analogiczną argumentację w obronie liberalizmu sformułował niedawno znany
amerykański przedstawiciel liberalnego neokonserwatyzmu, Tod Lindberg.
Z argumentów Szahaja wydaje się wynikać, że zmiana uzasadnienia
liberalizmu nie ma wpływu na zasadniczą jego treść, a więc nie powinna mieć
również fundamentalnego znaczenia dla konkretnych liberalnych rozwiązań
politycznych. Prowadzi to do wniosku, że polityka liberalna wobec
wielokulturowych roszczeń grup etnicznych nie powinna ulec zasadniczej zmianie,
w szczególności w zakresie postulatu zmuszania niektórych grup, które chciałyby
kultywować swoją kulturę i chronić swą tożsamość w ramach państwa liberalnego,
do respektu dla polityki indywidualnych praw człowieka, które winny mieć
priorytet nad prawami wspólnot.
Zmodyfikowany punkt widzenia Szahaja pobudza do refleksji nad problemami
podnoszonymi przez oponentów liberalizmu. Chodzi między innymi o to, że w ich
opinii liberalna polityka wobec postulatów ochrony tożsamości etnicznej jest,
po pierwsze, źródłem represji kultur odmiennych od dominującej w ramach danego
państwa; po drugie, jest ona powodem, dla którego jednostki należące do
mniejszościowej kultury pod presją liberalnej polityki mogą tym intensywniej
identyfikować się ze swą tradycyjną kulturą, po trzecie zaś, w skrajnych
przypadkach, mogą posuwać się do akceptacji ideologii „etnocentryzmu
wojującego”, który zagraża samej polityce liberalnej, będąc zarazem jej własnym
produktem. Warto podkreślić, że takie generowanie „wojującego etnocentryzmu”
przez liberalizm daje się zaobserwować w chwili obecnej już nie tylko na płaszczyźnie
tego, co uchodzi za państwa narodowe, lecz na skalę globalną. Dowodzi to, iż
bez względu na to, w jaki sposób liberalizm jest uprawomocniany, nadal jest
zmuszony stawać do konfrontacji z czołowym problemem, jakim zawsze były dla
niego ponadindywidualne identyfikacje etnocentryczne i tożsamości grupowe.
W swojej polemice z Johnem Grayem Szahaj z kolei wykorzystuje dawny
Platoński argument, sformułowany przeciwko Protagorasowi, sprowadzający się do
wykazania niemożliwości głoszenia relatywistycznego stanowiska. Stwierdza
także, iż „nie jest tak, że w obliczu inności, pluralizmu[,] musimy porzucić
nasz sposób mówienia, aby przekonać innych. Nie możemy tego zrobić i pozostać
sobą” (s. 98). Szahaj argumentuje, że wyzbycie się nadmiernych, tj.
uniwersalistycznych roszczeń, może nie tyle osłabić, co wzmocnić liberalizm,
albowiem prowadzi do uświadomienia sobie, iż jest on „naszą, zachodnią tradycją
i żyje tylko dzięki naszemu oddaniu, nie zaś dzięki wyrokom losu czy filozofii,
nieczuły na sprawy tego świata” (s. 99). Taka argumentacja ujawnia, iż
liberalizm stoi w obliczu ewentualności przeobrażenia się w lokalną, „etniczną”
perspektywę, która zachowuje swoją żywotność dzięki zaangażowaniu jej wyznawców
na rzecz jej trwałości, a swą wyższość nad innymi okazuje dzięki swej większej
skuteczności czy sile.
Jest to naturalnie znakomita obrona liberalnych form życia politycznego
i ich dążeń do dominacji moralnej i politycznej nad innymi, nieliberalnymi
formami urządzeń społeczno-politycznych poprzez upowszechnianie wzorców i
stylów życia ludzkiego, jakie liberalizm umożliwia. Obrona ta jednak wskazuje,
że, po pierwsze, z jej punktu widzenia liberalizm zyskuje uzasadnienie
cechujące się samozwrotnością, po drugie, liberalizm tak pojęty może generować
tym silniejszą reakcję oporu ze strony zwolenników odmiennego sposobu
organizowania życia społecznego, po drugie zaś, może w pewnych okolicznościach
prowadzić do przeobrażenia się liberalizmu w wojującą etnocentryczną doktrynę.
Innymi słowy, argumentacja a Szahaja ujawnia doniosły problem, czy w sytuacji
wymuszonego, odmiennego sposobu uprawomocnienia liberalizmu nie dochodzi do
odwrócenia porządku kategorii wprowadzonego przez Johna Rawlsa, a mianowicie,
czy nie oznacza to konieczności odstąpienia od liberalnego prymatu prawa nad
dobrem, na rzecz uznania republikańskiego/komunitarnego prymatu dobra nad
prawem. W dalszej kolejności stawia to pytanie, czy tym samym nie należałoby
silniej i bardziej stanowczo uznać słuszności tezy o nierozstrzygalności sporów
między rywalizującymi koncepcjami dobra dobrego życia.
Zagadnienie kolejne to rozwiązanie dylematu pomiędzy (komunitarną)
polityką uznania a (liberalną) polityką redystrybucji, które, w ślad za Nancy
Fraser, stawia w swojej książce Szahaj. Autor uznaje, że dylemat ten ma rzeczywisty
charakter (s. 128) i że polega on ostatecznie na konfrontacji dwóch
wykluczających się sposobów konceptualizowania świata społecznego, których
zwolennicy walczą między sobą o dominację; jeden z nich opiera się na
podkreślaniu grupowych różnic, druga zaś na postulowaniu niwelacji różnic
między jednostkami bez względu na ich przynależność etniczną lub inaczej
zbudowaną potrzebę tożsamości, wyróżniania się i uznania. W koncyliacyjny
sposób Szahaj proponuje politykę dążenia do „równoczesnej obrony odmienności
grupowych i niwelowania różnic klasowych” (s. 129), choć zaraz dodaje, że
równoczesność ta może okazać się czasami niemożliwa, jednakże swój optymizm w
tej sprawie buduje na przekonaniu, że kwestie kulturowe w sporej mierze
pokrywają się z zagadnieniami ekonomicznymi i że w związku z tym różnice
kulturowe pomiędzy grupami etnicznymi, rasowymi czy płciowymi powinny tracić na
politycznym znaczeniu.
Istnieją powody, by ten optymizm przyjmować z pewnym wahaniem.
Uniwersalny liberalizm bowiem, w konfrontacji z różnymi postaciami
partykularyzmu (etnocentryzm jest tylko jedną z wielu), jest zmuszony pożegnać
się z uniwersalistycznymi roszczeniami i sam przeistacza się w partykularyzm.
Zarówno uniwersalna, jak i partykularna twarz liberalizmu jest postrzegana
przez inne kultury jako stara, wstrętna gęba. Na inną twarz nasza zachodnia
kultura nie ma już co liczyć. Skuteczniejszym liftingiem wydaje się nie tyle
fundamentalistyczny, co samokrytyczny etnocentryzm liberalny. Tym bardziej, że
liberalizm zawsze cierpiał na deficyt samokrytycyzmu.
Omówienie książki Andrzeja Szahaja E Pluribus Unum? Dylematy wielokulturowości i politycznej poprawności, Universitas, Kraków 2004.
Komentarze
Prześlij komentarz